Jeszcze w tym roku Sejm zajmie się projektem ustawy wprowadzającej zakaz używania smartfonów w szkołach podstawowych, wynika z zapowiedzi marszałka Sejmu Szymona Hołowni. Według niego, powstanie on "niezależnie od wyniku wyborów prezydenckich", w których sam kandyduje. - To nie jest sprawa partyjna. To jest narodowa sprawa, żebyśmy dzisiaj o to bezpieczeństwo zadbali jeszcze bardziej - podkreślał.

ZNP: potrzebna jasna podstawa prawna dla szkół

Dziś przepisy zobowiązują szkoły do określenia w statucie zasad dotyczących wnoszenia i korzystania z telefonów komórkowych oraz innych urządzeń elektronicznych na terenie placówki.

Urszula Woźniak, wiceprezes Związku Nauczycielstwa Polskiego, podkreśla, że nauczyciele opowiadają się za wprowadzeniem centralnych regulacji. ZNP postuluje doprecyzowanie przepisów w taki sposób, by statuty szkół mogły nie tylko określać zasady korzystania z telefonów, ale również umożliwiały ich zakazanie. Podkreśla, że smartfony wpływają negatywnie m.in. na koncentrację uczniów, a ich obecność w szkole sprzyja zjawiskom takim jak bullying. – Nie każde dziecko ma telefon, więc używanie ich na lekcjach może prowadzić do wykluczenia – dodaje.

Inne zdanie ma Marek Pleśniar, szef Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty. - Popieramy rozwiązania oparte na autonomii placówek, bo wiele szkół już samodzielnie wypracowało skuteczne zasady. Decyzje w takich sprawach powinny pozostać w gestii dyrektorów – już wiemy, czym skończył się odgórny zakaz prac domowych w ubiegłym roku. Zakaz nie rozwiąże problemu, bo dzieci korzystają z telefonów głównie poza szkołą. Potrzebujemy raczej edukacji i współpracy z rodzicami niż kolejnych nakazów – podkreśla.

Politycy zabrali głos. Będzie porozumienie ponad podziałami?

Jak na sprawę patrzą politycy? – Chcemy chronić dzieci przed uzależnieniem od smartfonów i zachęcać je do budowania relacji z rówieśnikami, zamiast spędzania każdej przerwy z telefonem w ręku – mówi Ewa Szymanowska z Polski 2050. – Szkoła podstawowa powinna być przestrzenią wolną od smartfonów, przy zachowaniu możliwości kontaktu z rodzicem w razie potrzeby. Projekt, nad którym pracuje marszałek Szymon Hołownia, opiera się na opiniach ekspertów – psychologów, pedagogów i osób zajmujących się edukacją. Wierzymy, że zyska także poparcie rządu – dodaje.

Dorota Łoboda, przewodnicząca podkomisji ds. jakości kształcenia i wychowania, członkini komisji edukacji i rzeczniczka KO zaznacza, że zakaz nie rozwiąże kluczowego problemu, jakim jest niekontrolowany dostęp dzieci do treści w internecie. - Odgórny zakaz bez rozmowy z dyrektorami, nauczycielami i rodzicami będzie nieskuteczny. Jesteśmy zwolennikami przedszkoli i klas 1-3 bez dostępu do ekranów. Ale potrzebne są też działania państwa wymuszające na platformach cyfrowych realną weryfikację wieku użytkowników. Z badań wynika, że dzieci poniżej 13. roku życia masowo korzystają z serwisów społecznościowych, a wśród najczęściej odwiedzanych stron znajdują się również te zawierające treści pornograficzne – dodaje.

Przewodniczący Klubu Poselskiego Konferencji poseł Grzegorz Płaczek podkreśla, że stanowisko jego ugrupowania wobec projektowanej ustawy będzie uzależnione od jej finalnego brzmienia. Zapowiada, że Konfederacja szczegółowo przeanalizuje zarówno uzasadnienie ustawy, jak i potencjalne zagrożenia wskazane przez Hołownię, a decyzja zostanie podjęta po zapoznaniu się z pełną treścią propozycji.

– Choć jako ugrupowanie nie mamy jeszcze oficjalnego stanowiska w tej sprawie, osobiście uważam, że wprowadzenie zakazu korzystania ze smartfonów w szkołach jest pilnie potrzebne – mówi DGP Janusz Cieszyński z Prawa i Sprawiedliwości. – To realny problem, który wymaga zdecydowanej reakcji. Warto też zaznaczyć, że nasz kandydat na prezydenta, Karol Nawrocki, postulował takie rozwiązanie jeszcze przed marszałkiem Hołownią. Dobrym kierunkiem byłby czasowy zakaz z możliwością jego zniesienia – na przykład po roku – za zgodą rodziców w danej szkole. Pozwoliłoby to na ocenę skutków centralnych regulacji w praktyce. Wierzę, że w tej sprawie możliwe jest porozumienie ponad podziałami politycznymi – dodaje.

- Najmłodsi natrafiają dziś w sieci na materiały pornograficzne, przemocowe czy patologiczne. Dlatego zamiast prostego zakazu, potrzebna jest przede wszystkim skuteczna kontrola i ograniczenie szkodliwych treści w mediach społecznościowych - mówi Anita Kucharska-Dziedzic z Lewicy. Zwraca uwagę, że styl życia dzieci i rodziców znacząco się zmienił, a problem uzależnienia od ekranów to także efekt braku alternatywy i odpowiedzialności dorosłych. - Musimy zacząć edukować nie tylko dzieci, ale i dorosłych, jak mądrze korzystać z internetu - podkreśla.