Były szef kancelarii premiera Tomasz Arabski nie skorzystał z okazji, by dowieść swojej niewinności – uważa Piotr Walentynowicz, jeden z oskarżycieli prywatnych w procesie ws. organizacji wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu 10 kwietnia 2010 r.

Arabski, oskarżony o niedopełnienie obowiązków, w czwartek przed sądem nie przyznał się do winy, złożył krótkie oświadczenie i opuścił sąd (ma takie prawo - PAP).

Zdaniem Piotra Walentynowicza - wnuka Anny Walentynowicz, która zginęła w katastrofie smoleńskiej - postawa Arabskiego zaprzecza jego zapewnieniom, że to nie on organizował wizytę prezydenta Kaczyńskiego. "Jeśli jest niewinny, tak jak w swoim oświadczeniu powiedział, miał okazję tego dowieść, odpowiadając na pytania oskarżycieli. Skoro tego nie uczynił, pozostawił wielką furtkę na domysły w stylu wiarygodności jego oświadczenia" – powiedział Walentynowicz dziennikarzom w przerwie czwartkowej rozprawy.

Dodał, że Arabski "miał możliwość odpowiedzieć na pytania oskarżycieli i udowodnić przed sądem swoją niewinność, jednak nie skorzystał z tej możliwości, co podaje pod wielką wątpliwość jego oświadczenie".

Zdaniem Walentynowicza Arabski lekceważy sąd, rodziny i ofiary katastrofy smoleńskiej. "Okazał wiele ignorancji w tym wszystkim, wykazał brak szacunku dla stanowiska, które wówczas pełnił" – uważa Walentynowicz.

Wytknął on Arabskiemu, że dopiero w czwartek stawił się przed sądem (był wzywany już na czerwcową rozprawę - przyp.red). "Szkoda, że tak długo panu Arabskiemu zajęło dojście do tego, że od kiedy jego kolega Donald Tusk stracił władzę w kraju, nie jest już człowiekiem, który jest ponad prawem, tylko jest człowiekiem, który podlega prawu" – powiedział Piotr Walentynowicz.