Wraz z praktycznie pewnym wyborem Theresy May na premiera w brytyjskiej polityce nastał okres względnego spokoju po chaotycznym interregnum; przed nową szefową rządu stoi jednak trudne zadanie wynegocjowania Brexitu - pisze "Financial Times" we wtorek.

Dziennik dodaje, że 59-letnia minister spraw wewnętrznych zostanie dopiero drugą kobietą na czele brytyjskiego rządu i podobnie jak jej poprzedniczka Margaret Thatcher obejmuje władzę w czasie narodowego kryzysu.

"Kraj jest podzielony po referendum (ws. Brexitu), które naraziło na szwank jedność kraju. Realne jest zagrożenie recesją, a nowe warunki relacji między Zjednoczonym Królestwem a UE są wysoce niepewne" - zauważa "FT". W ocenie gazety Wielka Brytania "desperacko potrzebuje" okresu stabilności, w którym nowy rząd May będzie mógł wypracować plan wystąpienia kraju z UE i stworzenia nowego modelu relacji z Europą i resztą świata.

Pewna kandydatka na premiera i szefową Partii Konserwatywnej jeszcze nie sformułowała swojego stanowiska na oczekujące kraj negocjacje. "Powiedziała (wprawdzie), że +Brexit znaczy Brexit+ i wykluczyła rozpisanie drugiego referendum, nie zadeklarowała jednak, jakie ma podejście do kompromisu między ograniczaniem swobody przepływu osób (w UE) a zachowaniem dostępu do wspólnego unijnego rynku" - podkreśla "FT".

W dwóch innych kluczowych sprawach May zasygnalizowała jednak swoje priorytety - dodaje londyński dziennik. Po pierwsze, "rozważnie nalega, by z artykułem 50 Traktatu UE (który uruchamia procedurę wystąpienia kraju z Unii - PAP) poczekać co najmniej do początku przyszłego roku, co da jej czas na sformułowanie pozycji negocjacyjnej Wielkiej Brytanii".

Po drugie, jest świadoma zamanifestowanego w referendum rozczarowania w społeczeństwie. May ogłosiła odejście od deklarowanego dotąd przez ministra skarbu George'a Osborne'a celu wypracowania nadwyżki budżetowej do 2020 roku. Zdaniem "FT" jest to słuszna decyzja, ponieważ "w okresie postbrexitowego szoku polityka budżetowych oszczędności byłaby kontrproduktywna". Przyszła premier zaapelowała też o nowy model relacji z biznesem, w tym o większą odpowiedzialność zarządów i reprezentację pracowniczą w zarządach wiodących spółek, na wzór europejski.

"FT" pisze, że wszystkie te plany mogą być częścią strategii May, która ma zapewnić jej poparcie rozczarowanych torysów i przyciągnąć polityczne centrum w czasie, gdy opozycyjna Partia Pracy pozostaje w rękach skrajnie lewicowego Jeremy'ego Corbyna. "Byłoby niepokojące, gdyby May miała połączyć swoje nowe pomysły ze swoją awersją do imigracji. W UE czy poza nią, Wielka Brytania musi pozostać magnesem dla ludzi energicznych i wykwalifikowanych" - podkreśla "Financial Times".(PAP)