Izraelczycy obchodzą w środę Dzień Pamięci Żołnierzy Poległych w Wojnach Izraela i Ofiar Terroru (Jom Ha-Zikaron). O godz. 11 życie w kraju zamarło na dwie minuty. Przy wyciu syren zatrzymały się samochody, stanęli przechodnie; media nadają programy o wojnach.

W całym Izraelu planowane są obchody. Towarzyszący państwowemu świętu melancholijny nastrój ma się zakończyć o zachodzie słońca, gdy rozpoczną się uroczystości z okazji izraelskiego Dnia Niepodległości.

Jom Ha-Zikaron tradycyjnie poświęcone było poległym żołnierzom, ale z czasem objęto nim też cywilne ofiary terroryzmu, m.in. ataków ze strony Palestyńczyków. Dzień ten obchodzony jest od 1963 roku.

W Izraelu od ośmiu miesięcy utrzymuje się fala przemocy ze strony Palestyńczyków, która spowodowała śmierć 28 Izraelczyków i podsyciła obawy przed trzecim powstaniem palestyńskim. W atakach życie straciło też ok. 200 Palestyńczyków; według władz byli to głównie napastnicy, a pozostali zginęli w starciach z izraelskimi żołnierzami.

Według danych ministerstwa obrony Izraela łącznie 23 447 żołnierzy i cywilów zginęło od 1860 roku, gdy na długo przed oficjalnym proklamowaniem państwa żydowskiego rozpoczęły się fale imigracji Żydów na tereny dzisiejszego Izraela.

Po 1948 roku ludność Izraela wzrosła ponad 10-krotnie i według państwowego biura statystycznego wynosi 8,5 mln ludzi. Ok. 6,4 mln, czyli blisko 75 proc., to Żydzi, a 1,8 mln to Arabowie. (PAP)