Borusewicz nie zgadza się, by Religa - jako poseł, który nie może być związany żadnymi instrukcjami - reprezentował prezydenta w trakcie senackich prac nad projektem postanowienia dotyczącego referendum w sprawie reformy służby zdrowia.
Zdaniem Kamińskiego, decyzja ta świadczy także o hipokryzji Borusewicza. Minister stwierdził w rozmowie z dziennikarzami, że świadczą o tym dwa dokumenty, w których szefowa Kancelarii Senatu Ewa Polkowska występuje o przesłanie upoważnienia dla Bogdana Borusewicza, aby ten reprezentował prezydenta i wręczał w jego imieniu odznaczenia.
"Wręczanie nagród to takie samo konstytucyjne uprawnienie prezydenta, jak wniosek o referendum do Senatu" - ocenił Kamiński.
"Jeżeli Bogdan Borusewicz miał rację, że prezydent nie może żadnego parlamentarzysty upoważnić do wykonywania jego czynności, w takim razie dlaczego już kilkadziesiąt razy jeżdżąc po świecie od Australii po Sankt Petersburg, pan marszałek prosił pana prezydenta, aby go upoważnił?" - pytał minister.