Bruksela nie zamierza iść na wojnę z naszym krajem. Ma większe problemy
Wszystko wskazuje na to, że dzisiejsza dyskusja o Polsce, w ramach cotygodniowego spotkania komisarzy unijnych, skończy się ugodą. Przede wszystkim chce jej Jean-Claude Juncker. Szef KE wychodzi z założenia, że Warszawa jest zbyt ważnym partnerem, a sytuacja w samej Unii i wokół niej zbyt skomplikowana, by ryzykować konfrontację. Priorytetem są imigranci, potencjalne wyjście Wielkiej Brytanii z Unii i dokończenie reform w strefie euro. Polska jest na dalekim planie.
Kompromisu chce również sama Polska. Wiceszef MSZ Konrad Szymański pojechał wczoraj do Brukseli. – Liczymy na bezstronność całej Komisji. Dziś nie mamy stanowiska Komisji, a jedynie osobiste uwagi niektórych komisarzy. Jesteśmy nastawieni na ścisły dialog w każdej sprawie, która jest przedmiotem zainteresowania. Każda opinia nieoparta na faktach będzie spotykała się z reakcją z polskiej strony – mówi DGP Szymański.
Wiceszef MSZ ma spotkać się też z szefami największych frakcji w Parlamencie Europejskim i przekazać im stanowisko rządu przed przyszłotygodniową debatą. Z kolei w czwartek jedzie do Hagi, by spotkać się z przedstawicielami prezydencji holenderskiej.
Zaostrzony ton, jaki pojawił się ostatnio na linii Warszawa–Berlin, mają z kolei uspokoić kontakty na szczeblu rządowym. W ciągu miesiąca do Berlina ma pojechać premier Beata Szydło.
Jak wynika z informacji DGP, w samej Komisji nie będzie mowy o ewentualnym zastosowaniu art. 7 (wpisanego do traktatu lizbońskiego) dotyczącego poważnego naruszenia przez kraj członkowski wartości UE. W grę wchodzi za to procedura przyjęta w marcu 2014 r. przez Komisję Europejską, będąca uzupełnieniem owego kontrowersyjnego artykułu. Wówczas tematem dyskusji były Węgry.
Sama procedura składa się z trzech etapów (ocena i zebranie informacji przez KE; zalecenia rekomendowane przez KE i wreszcie ocena zastosowania tych rekomendacji, w najgorszym razie zakończona zastosowaniem art. 7).
Jako pierwszy głos zabierze szef KE. Po nim wiceprzewodniczący ds. praworządności, Holender Frans Timmermans, następnie komisarz Günther Oettinger, po nim komisarz Věra Jourová. Po niej zainteresowani tematem komisarze. Z informacji, do których udało nam się dotrzeć, wynika, że największe zastrzeżenia wobec Polski może mieć Timmermans, znany także z bardzo pryncypialnego podejścia do Węgier. Do grupy komisarzy, którym zależy na złagodzeniu konfliktu – obok Junckera – należy np. Czeszka Věra Jourová, węgierski komisarz Tibor Navracsics czy Słowak Maroš Šefčovič.
Ani w Polsce, ani Unii nie ma woli konfrontacji. Zabawne jest to, że dziś nikt nie chce się przyznać do tego, że wpisał punkt dotyczący Polski do porządku obrad. Sam Juncker uznał, że sprawy zaszły za daleko. Jego podejście do Polski zaczęło ewoluować po ostatnim szczycie unijnym, na którym Warszawa nie zawetowała pomysłu stworzenia europejskiej straży przybrzeżnej.
– W przypadku Węgier sprawa rozeszła się po kościach. Sądzę, że w przypadku Polski KE będzie chciała załagodzić konflikt – komentuje w rozmowie z DGP węgierski eurodeputowany Gyorgy Schopflin. – Komisja będzie musiała jednak zachować twarz.
Bo postawienie sprawy na ostrzu noża, a potem wycofanie się wyglądałoby niepoważnie. Może więc być komunikat, że procedury jeszcze nie rozpoczynamy, ale będziemy obserwować sytuację – dodaje.