To bardzo dobrze, że w Polsce odbywa się debata o sprawach najważniejszych dla kraju. To cenna inicjatywa - tak ocenia sobotnią konferencję "Otwarta Polska" w Krakowie przewodniczący SLD Grzegorz Napieralski.

"Nie słyszałem tam (na konferencji) czytelnego komunikatu o założeniu partii politycznej. (...) Każda z osób wypowiadających się na konferencji prasowej w Krakowie mówiła o innej idei prowadzenia tego dialogu" - powiedział Napieralski w Kaliszu.

Napieralski utożsamia się ze słowami Włodzimierza Cimoszewicza, który zaapelował w Krakowie o jedność centrolewicy przed wyborami do PE. "Przypominam, że na początku września zaapelowaliśmy (SLD), aby lewica w Polsce była jedną i silną formacją, a emanacja tej jedności jest wspólna lista w wyborach do PE" - powiedział szef SLD.

Dodał, że ta oferta jest cały czas aktualna i wierzy, że "po apelu Włodzimierza Cimoszewicza, zostanie skonsumowana".

"Nie bywam tam, gdzie mnie nie chcą"

Napieralski wyjaśnił też przyczyny swojej nieobecności w Krakowie. "Nie bywam tam, gdzie mnie nie chcą. Nie otrzymałem zaproszenia, ale być może stało się to tylko dlatego, że organizatorzy nie chcieli zapraszać na konferencję liderów partii" - wyjaśnił.

Napieralski odniósł się także do złożonego w Trybunale Konstytucyjnym wniosku o rozstrzygnięcie sporu kompetencyjnego między premierem a prezydentem. Uważa, iż ten spór nie zostanie rozstrzygnięty, bo "to nie jest spór o prawo, kompetencje i Konstytucję, lecz jest to spór dwóch zwaśnionych polityków i ich malutkich ambicji" - ocenił.

Szef SLD przyjechał do Kalisza na spotkanie z sympatykami lewicy. Wcześniej rozmawiał z dziennikarzami.