Marszałek Sejmu oskarża opozycję o straszenie Polaków imigrantami. Po krytyce przez PiS decyzji rządu o przyjęciu uchodźców do Polski, Małgorzata Kidawa-Błońska mówiła, że Warszawa nigdy nie uchylała się od ich przyjmowania.

Przypomniała, że wczoraj w Brukseli zagwarantowano nam spełnienie naszych oczekiwań wobec unijnej polityki imigracyjnej - uszczelnienia granic czy braku automatyzmu w rozdziale imigrantów. Dodała, że przyjmiemy grupę, którą będziemy mogli się w Polsce zająć, "tak, żeby to było bezpieczne i dla Polski i dla tych imigrantów, tak żeby oni mogli się tu rzeczywiście zasymilować".

Według marszałek Sejmu, przyjęta przez rząd liczba imigrantów nie stanowi problemu, "straszenie Polaków grupą kilku tysięcy ludzi, to świadczy o tym, że politycy już nie zdają sobie sprawy w jakim kraju żyją. Polska jest bardzo dużym krajem i pięć czy sześć tysięcy ludzi nie jest w stanie zakłócić bezpieczeństwa naszego kraju." - mówiła marszałek.

Małgorzata Kidawa-Błońska bagatelizowała zarzuty opozycji o rozbijaniu jedności Europy Środkowej w sporze o narzucenie kwot imigrantów. Grupa Wyszehradzka z wyjątkiem Polski, zagłosowała przeciwko pomysłowi Komisji Europejskiej. Jej zdaniem, zawsze będą sytuacje, w których nie będziemy mieli wspólnego głosu, a Polska powinna myśleć o swoim interesie, interesie całej Unii, a nie tylko jednego regionu.

Według kandydatki PiS na premiera Beaty Szydło, wczorajsza decyzja o rozdziale imigrantów jest skandaliczna i oznacza, że oszukaliśmy kraje Grupy Wyszehradzkiej.
Zgodnie z decyzją podjętą przez większość unijnych ministrów uczestniczących we wczorajszym spotkaniu w Brukseli, Polska ma przyjąć w przyszłym roku - według różnych szacunków - dodatkowo 5 tysięcy uchodźców przyjętych przez inne kraje Unii. Wraz z wcześniej zadeklarowanymi 2 tysiącami, będzie to 7 tysięcy.