Pytania postawione w referendum wydawały się zasadnicze, zasadniczymi jednak nie były - uważa Grzegorz Schetyna. Minister spraw zagranicznych odniósł się w ten sposób w radiowej Jedynce do prawdopodobnej frekwencji. Według cząstkowych wyników wyniosła ona około 8 procent.

Jak powiedział, kiedy wybór "może wpłynąć na zmianę losów naszego kraju, to Polacy potrafią być bardzo tłumnie przy urnach". "Wczoraj tak nie było" - ocenił Schetyna. Dodał, że jest to smutna lekcja dla polityków. W referendach trzeba bowiem "pytać o rzeczy naprawdę najważniejsze" - stwierdził.

Polityk był też pytany, czy Senat nie popełnił wobec tego błędu odrzucając wniosek o drugie referendum złożony przez prezydenta Andrzeja Dudę. Polacy mieliby w nim ustosunkować się do wieku emerytalnego. Schetyna odpowiedział, że decyzje w tej sprawie zostały podjęte 4 lata temu. Dodał, że można częściej organizować referenda lub rozliczać partie polityczne z realizacji ich programu w wyborach parlamentarnych.

Żeby referendum było ważne, frekwencja musi wynieść ponad 50 procent. Szacuje się, że referendum będzie kosztowało 100 milionów złotych. Referendum dotyczyło trzech kwestii: jednomandatowych okręgów wyborczych, finansowania partii politycznych i rozstrzygania wątpliwości podatkowych.