Mam nadzieję, że w te wakacje zakończymy sprawę in vitro - powiedziała marszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska. W Senacie trwają prace nad uchwaloną w czerwcu ustawą o leczeniu niepłodności. Debata w tej sprawie trwała wczoraj 14 godzin. Zgłoszono do niej poprawki, którymi po południu zajmie się senacka komisja zdrowia.

Wczoraj Bronisław Komorowski zapowiedział, że podpisze ustawę, ale warunkiem jest jej konstytucyjność. Mówił, że to podstawowe kryterium, które zawsze stosuje prezydent oceniając ustawę. Powiedział też, że swoje obawy dotyczące ewentualnego braku zgodności z konstytucją dokumentu wysłał do marszałka Senatu. Nie sprecyzował jednak o jaką wątpliwość chodzi.

Marszałek Sejmu wyraziła nadzieję, że prezydent ustawę podpisze. Moim zdaniem, ta ustawa przez tyle lat sprawdzana jest zgodna z konstytucją - powiedziała Kidawa-Błońska. Dodała, że skoro prezydent ma jakieś wątpliwości, należy je przeanalizować.

Małgorzata Kidawa-Błońska nie zgodziła się z opinią, że prezydent wyraża wątpliwości odnośnie sztandarowej propozycji Platformy Obywatelskiej w odwecie za przegraną kampanię wyborczą. Nie chciałabym, żebyśmy o in vitro rozmawiali w ten sposób - podkreśliła. Dodała, że kwestionujący zapisy dotyczące ochrony zarodków zawarte w ustawie powodują, że będzie - jak się wyraziła - wolna amerykanka i nie będzie żadnych uregulowań prawnych. Jeżeli jesteśmy odpowiedzialni, powinniśmy to wyzwanie podjąć - powiedziała.

Ustawa przewiduje stosowanie metody zapłodnienia pozaustrojowego dla małżeństw i par, które od co najmniej roku bezskutecznie leczyły się z powodu bezpłodności.