Mieszkasz w woj. małopolskim lub świętokrzyskim i jesteś osobą starszą? Masz bardzo duże szanse na to, że potrąci cię samochód. Co roku w wypadkach ginie ponad tysiąc pieszych. Wielu z własnej winy.
Jak wynika z ostatnich badań Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego (KRBRD), w tych dwóch województwach w latach 2010 –2012 występowało największe ryzyko poważnych wypadków z udziałem pieszych. Na szczeblu powiatowym sytuacja najgorzej wyglądała w powiecie tatrzańskim oraz w miastach takich jak Zabrze, Bielsko-Biała, Olsztyn i Szczecin. Najbezpieczniej piesi mogą się czuć w woj. opolskim, pomorskim i podlaskim.
Od kilku lat na naszych drogach rocznie ginie 1,1–1,4 tys. pieszych. Częściej mężczyźni niż kobiety (te stanowią największą grupę wśród rannych). Najczęściej są to osoby powyżej 70. roku życia – stanowią one 16 proc. ogółu rannych i 23 proc. ofiar śmiertelnych.
– Wraz z wiekiem następuje regres postrzegania, pola widzenia i funkcji psychomotorycznych. Dla takich osób niekiedy wysiłkiem jest poczekanie na zielone światło czy kilkusetmetrowa wyprawa do najbliższego przejścia dla pieszych – tłumaczy Maciej Wroński, ekspert z zakresu bezpieczeństwa ruchu drogowego. Wskazuje przy tym, że nie każde potencjalne wtargnięcie osoby starszej na jezdnię poza wyznaczonym przejściem dla pieszych jest naruszeniem przepisów. – Zgodnie z art. 26 ust. 7 ustawy – Prawo o ruchu drogowym, jeśli jest osoba o widocznej ograniczonej sprawności ruchowej, tzn. idzie o kulach czy za pomocą chodzika, trzeba bezwzględnie zatrzymać się i umożliwić jej przejście. Oczywiście nie zawsze jest to możliwe i wtedy, w razie nieszczęścia, o ewentualnym zwolnieniu kierowcy z odpowiedzialności zadecyduje sąd – dodaje ekspert.
Z badań KRBRD wynika również, że najwięcej pieszych ginie w okresie październik–grudzień. W terenie zabudowanym najczęściej dochodzi do wypadków w porze dziennej (60 proc. zdarzeń). Z kolei na obszarze niezabudowanym w porze nocnej dochodzi do ponad 70 proc. wypadków z pieszymi, a odnotowuje się w nich ok. 90 proc. ofiar śmiertelnych.
Choć wielokrotnie podkreśla się, że piesi są najbardziej wrażliwym uczestnikiem ruchu drogowego, to jednak sami powodują niemal co dziesiąty wypadek na drodze. Jak wynika z zestawień Komendy Głównej Policji, w 2014 r. piesi przyczynili się do powstania 3050 wypadków (niemal 9 proc. ogólnej liczby). Najczęstsze przyczyny to: nieostrożne wejście na jezdnię, przekraczanie jezdni w miejscu niedozwolonym oraz wejście na jezdnię przy czerwonym świetle.
Sejm już w 2013 r. podjął próbę zwiększenia ochrony pieszych zbliżających się do przejścia. Posłowie zgłosili w tym celu projekt nowelizacji ustawy – Prawo o ruchu drogowym. – Projekt został opracowany w oparciu o raport przygotowany na zlecenie KRBRD, z którego wynika, że w 10 z 15 analizowanych krajów europejskich ochrona pieszego przechodzącego przez jezdnię rozpoczyna się już w momencie zbliżania się pieszego do jezdni z wyraźnym zamiarem przejścia – wskazuje Agata Foks, sekretarz KRBRD.
Problem w tym, że projekt utknął na etapie prac w parlamencie. Mimo przyjętego sprawozdania podkomisji, w marcu tego roku sejmowa komisja infrastruktury zdecydowała się zwrócić projekt do ponownych prac w podkomisji. – Przy pracach nad sprawozdaniem podkomisji pojawiały się nowe propozycje poprawek – tłumaczy Stanisław Żmijan (PO), szef komisji infrastruktury. Wspomina treść jednej z ekspertyz przygotowanej na potrzeby prac nad projektem. Znalazło się tam stwierdzenie, że po wprowadzeniu nowych przepisów w krótkim okresie może zwiększyć się liczba ofiar wśród pieszych, jednak w dłuższym okresie nowe regulacje mogą przynieść pozytywne efekty. – Nie chcę poświęcać kogokolwiek teraz, by w przyszłości kogoś innego uratować. Nie podpisuję się pod taką filozofią. Nie ulega wątpliwości, że problem istnieje, ale trzeba próbować go rozwiązać w sposób mądry – zaznacza poseł.
Zdaniem Wojciecha Pasiecznego, byłego policjanta i biegłego sądowego z zakresu rekonstrukcji wypadków, Polska powinna wprowadzić przepisy lepiej chroniące pieszego. – W krajach skandynawskich, jeśli kierowca nie zatrzyma się, widząc, że pieszy zbliża się do przejścia, traci prawo jazdy. Pomysł jest dobry, aczkolwiek konieczna jest szeroka akcja uświadamiająca pieszych, by pamiętali o zasadzie ograniczonego zaufania wobec innych uczestników ruchu drogowego – argumentuje ekspert. Tym bardziej że – jak dodaje Pasieczny – paradoksalnie najwięcej potrąceń jest na oznakowanych przejściach dla pieszych.
Najwięcej pieszych ginie w okresie od października do grudnia
Prawa i obowiązki
Poruszanie się pieszych reguluje ustawa – Prawo o ruchu drogowym w art. 11–15 oraz 42. Zgodnie z zawartymi tam zapisami pieszym jest osoba „znajdująca się poza pojazdem na drodze i niewykonującą na niej robót lub czynności przewidzianych odrębnymi przepisami”.
Za pieszego może być też uznana osoba prowadząca rower, motorower, motocykl, wózek dziecięcy, podręczny lub inwalidzki, osoba poruszającą się w wózku inwalidzkim, a także osoba w wieku do 10 lat kierująca rowerem pod opieką osoby dorosłej.
Oprócz praw i obowiązków pieszych ustawa przewiduje też wiele zakazów skierowanych do nich. Zabrania się m.in. wchodzenia na jezdnię bezpośrednio przed jadący pojazd (w tym również na przejściu dla pieszych). Niedozwolone jest też zwalnianie kroku lub zatrzymywanie się bez uzasadnionej potrzeby podczas przechodzenia przez jezdnię.
Ustawa precyzuje też sposób przechodzenia przez jezdnię. Możliwość przechodzenia na drugą stronę poza przejściem dla pieszych jest dopuszczalna, gdy odległość od przejścia przekracza 100 m. Przechodzenie przez jezdnię poza przejściem dla pieszych dozwolone jest pod warunkiem, że nie spowoduje zagrożenia bezpieczeństwa ruchu lub utrudnienia ruchu pojazdów. Pieszy musi wówczas ustąpić pierwszeństwa pojazdom.