Zasada brzytwy Ockhama nakazuje szukać najprostszych wyjaśnień dla zachodzących wydarzeń.
W przypadku eskalacji na Ukrainie, gdzie zawieszenie broni dawno nie było tak fikcyjne jak w ciągu ostatnich dni, najprostszym motywem byłaby walka o panowanie nad Zagłębiem Donieckim. O ile jednak rozgrywka o węzeł drogowy w Debalcewem ma sens strategiczny, o tyle kolejne fale ataków na ruiny donieckiego lotniska takiego sensu nie mają. A i jego opanowanie da Rosjanom niewiele poza obrazkiem dla telewizji.
A skoro tak, należy się zastanowić, czy uparte skupianie uwagi ukraińskich sztabowców na lotnisku nie ma drugiego dna. I czy Rosjanie nie szykują na luty niespodzianki na innym odcinku granicy. Dlaczego na luty? Dlatego że w marcu (i październiku) kolejne grupy poborowych odchodzą do cywila. Miesiąc przed demobilizacją są najlepiej wyszkoleni. Także dlatego wojna z Gruzją wybuchła w sierpniu, zajmowanie Krymu zaczęto w lutym, a operację w Donbasie, która udaremniła stłumienie rebelii przez Kijów – też w sierpniu.
Dokumentacja satelitarna potwierdza, że w bazie w obwodzie rostowskim, z której koordynowane jest wsparcie dla separatystów, Rosjanie zgromadzili ciężki sprzęt w zimowym kamuflażu. Taka baza istnieje też w Biełgorodzie, na drodze prowadzącej w stronę Charkowa. Wzmożone loty dronów nad Budziakiem uprawdopodobniają istnienie podobnej jednostki w Naddniestrzu. Otwarcie drugiego frontu nie jest niemożliwe.