Sytuacja na Wschodzie Ukrainy jest daleka od stabilnej, ale Rosja płaci wysoką cenę za agresję. Tak mówił we wtorek premier Ukrainy Arsenij Jaceniuk podczas spotkania w brukselskim Centrum Polityki Europejskiej.

Odnosząc się do sankcji nałożonych na Rosję, Jaceniuk powiedział, że Putin "przeliczył się myśląc, że może przełamać jedność między krajami członkowskimi Wspólnoty, nie docenił on tego, że UE i Stany Zjednoczone mogą działać razem i zareagują na jeden z najbardziej dramatycznych konfliktów tego wieku".
Premier Ukrainy podkreślał, że biorąc pod uwagę obecny kurs rubla czy ceny ropy, Moskwa ponosi już bolesne konsekwencje unijnych sankcji.

- Wydaje się, że Zachód robi wszystko, by osłabić napięcia w tym konflikcie i zmusić Rosję do zapłacenia za agresję zbrojną i aneksję Krymu - powiedział ukraiński premier.

Jaceniuk dodał, że należy wywierać ciągłą presję na Rosję, by skłonić ją do realizacji protokołu z Mińska. Zwrócił on uwagę, że obecnie sytuacja na Wschodzie Ukrainy wciąż jest niebezpieczna i daleka od stabilnej.

- Wszystko zależy teraz od Rosji i jej prezydenta, czy chce pokoju, czy wojny. Ukraina jest dla Rosji polem walki - walki przeciwko Zachodowi, przeciwko Unii Europejskiej, przeciwko NATO, przeciwko międzynarodowemu prawu i porządkowi - powiedział Jaceniuk.
Obiecując przeprowadzenie reform - w tym m.in. walkę z korupcją - Jaceniuk ponownie zaapelował o wsparcie finansowe od Unii Europejskiej , MFW i krajów G7.
Unia Europejska dotychczas przyjęła pakiet pomocowy dla Ukrainy w wysokości 11 miliardów euro. Kraj ten może jednak potrzebować co najmniej drugie tyle, by sprostać swoim gospodarczym wyzwaniom.