Czarny Kontynent jest postrzegany jako przyszły motor globalnego wzrostu gospodarczego. Zrozumieli to w końcu także Amerykanie, którzy do tej pory ustępowali w tym regionie świata Chińczykom
Stany Zjednoczone próbują nadrobić stracony dystans w Afryce, w której w ostatnich latach coraz wyraźniej ustępują Chinom. Okazją do tego jest rozpoczęty wczoraj w Waszyngtonie trzydniowy szczyt USA–Afryka, podczas którego mają być podpisane kontrakty o wartości prawie miliarda dolarów.
Mimo afrykańskich korzeni polityka Baracka Obamy wobec tego kontynentu okazała się jak do tej pory wielkim rozczarowaniem. W Afryce pierwszy czarnoskóry prezydent USA był z wizytą tylko trzy razy – w 2009 r. odwiedził Egipt i Ghanę, a w zeszłym roku Senegal, RPA i Tanzanię oraz jeszcze raz przyjechał do RPA z powodu pogrzebu Nelsona Mandeli – a jego zainteresowanie kontynentem ograniczało się w zasadzie do regionów, gdzie przebiegają poboczne fronty wojny z terroryzmem.