Jean-Claude Juncker ma być nowym szefem Komisji Europejskiej. Stanie się tak mimo sprzeciwu premiera Wielkiej Brytanii. Wiele wskazuje na to, że tym razem decyzja na unijnym szczycie nie zapadnie na zasadzie konsensusu, ale większością głosów. Jednak by nie dopuścić do izolacji Londynu trwa poszukiwanie sposobów na obłaskawienie Davida Camerona. O 13.00 w Brukseli rozpoczyna się obiad, na którym unijny przywódcy zdecydują o wyborze.

Brytyjskiemu premierowi nie podoba się, że to Parlament Europejski wyznaczył osobę na szefa Komisji, a unijni przywódcy mają go tylko zatwierdzić. Sprzeciw Davida Camerona wzbudza też sama kandydatura. „Jean-Claude Juncker całe swoje zawodowe życie poświęcił na zwiększanie władzy Brukseli i ograniczanie władzy państw narodowych. To zła osoba na to stanowisko. Wiem, że mam przeciwko sobie innych, ale to nie znaczy, że zmienię zdanie" - powiedział premier Wielkiej Brytanii przed rozpoczęciem szczytu, a wcześniej groził wyjściem z Unii. „Mam nadzieję, że Wielka Brytania wróci do gry i pozostanie w Unii Europejskiej" - skomentowała premier Danii Helle Thorning-Schmidt, wymieniana wśród kandydatów na stanowisko przewodniczącej Rady Europejskiej.

David Cameron ma poparcie jedynie premiera Węgier Victora Orbana. Pozostali przywódcy poprą Luksemburczyka, ale chcą też znaleźć sposób, by szef brytyjskiego rządu mógł wyjść z twarzą. Chodzi o uwzględnienie postulatów Londynu w unijnej strategii na najbliższe 5 lat takich jak redukcja biurokratycznych obciążeń, czy ograniczenie władzy Unii Europejskiej w sprawach kluczowych i wrażliwych dla państw narodowych. Rozważana jest też propozycja, by Wielka Brytania dostała ważną tekę gospodarczą w nowej Komisji, a także wpływowe stanowisko sekretarza generalnego w Komisji.