Prezydent Rosji zagroził Ukrainie radykalną zmianą polityki gazowej. Władimira Putina zdenerwowała informacja, że Kijów nie chce zgodzić się na proponowaną przez Gazprom 100-dolarową zniżkę ceny gazu. Obecnie, rosyjski koncern domaga się od ukraińskiego Naftohazu 485 dolarów za 1000 metrów sześciennych, to najwyższa cena błękitnego paliwa w Europie.

W trakcie gazowych negocjacji, które odbywają się w Brukseli, delegacja ukraińska nie przyjęła propozycji obniżenia ceny o 100 dolarów. Premier Ukrainy Arsenij Jaceniuk oświadczył, że jego kraj nie chce żadnych tymczasowych zniżek, ale będzie dążył do podpisania nowego kontraktu, który zagwarantuje na poziomie podstawowym niżą cenę surowca.

Kijów jest skłonny płacić 268 dolarów za 1000 metrów sześciennych. Taka cena obowiązywała przez pierwsze trzy miesiące tego roku. Oświadczeniami Kijowa poczuł się urażony prezydent Rosji Władimir Putin.

"Jeśli Kijów będzie prowadził rozmowy w ślepą uliczkę, przejdziemy na inny poziom dyskusji" - zapowiedział gospodarz Kremla. Jednocześnie polecił rządowi przygotowanie takich gwarancji prawnych, aby władze Ukrainy nie musiały się martwić, że 100-dolarowa zniżka zostanie z jakiś powodów nagle im odebrana.

Rosja twierdzi, że Ukraina jest winna za dostawy gazu około 4,5 miliarda dolarów. Moskwa dała ukraińskim władzom czas do 16 czerwca na spłatę części zadłużenia. W innym przypadku wstrzyma dostawy surowca.