Nachodzące eurowybory skłoniły do refleksji znanego z intelektualnej przekory burmistrza Londynu. Boris Johnson, który regularnie pisuje felietony w dzienniku "The Daily Telegraph", wystąpił z pomysłem, by nie wybierać europosłów, tylko losować.

Burmistrz Londynu zaczyna od pytania, czy czytelnicy wiedzą, kto reprezentuje ich w Strasburgu. I domyśla się, że nie. I trudno się dziwić - tak anonimowe jest to grono. Boris Johnson uważa jednak, że w miarę jak eurowybory cieszą się coraz niższą frekwencją, rośnie zakres władzy Parlamentu Europejskiego, który wchodzi w drogę już nie tylko parlamentom narodowym, ale nawet Komisji Europejskiej w Brukseli.

Jednocześnie europosłowie - twierdzi burmistrz Londynu - to oderwana od rzeczywistości klasa, która kosztuje swoje kraje fortunę przenosząc się nieustannie z Brukseli do Strasburga i z powrotem. Boris Johnson sugeruje, aby zamiast organizować te kosztowne wybory, oddelegować do Strasburga i Brukseli grupę posłów z Izby Gmin - nawet wylosować ich, byle z zachowaniem proporcji przynależności partyjnej i rozłożenia geograficznego. Tym sposobem europosłowie byliby wreszcie znani swemu elektoratowi, nie podejmowaliby działań sprzecznych z interesem własnego parlamentu i informowaliby kolegów w Izbie Gmin o tym, co zamyśla Parlament Europejski.

"Inne kraje szybko poszłyby za naszym przykładem" - pisze Boris Johnson w swoim felietonie w "Daily Telegraphie".