Będziemy częściej korzystać z prawa, które pozwala nakładać surowe kary finansowe na przedsiębiorstwa korumpujące urzędników
– Bez zbudowania świadomości, że również na firmy mogą spaść kary, nie tylko na osoby fizyczne, nie powiedzie się walka z korupcją – mówi w rozmowie z DGP Paweł Wojtunik, szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego.
Agenci CBA i prokuratorzy pod nadzorem zastępcy prokuratora generalnego Marzeny Kowalskiej zajmują się obecnie kwerendą zamkniętych spraw, do których CBA chce wrócić. Bo teraz we wszystkich bieżących sprawach, które będą trafiać do sądów z aktem oskarżenia, ale także części tych z kwerendy, prokuratorzy będą żądać dla firm wysokich – do 5 mln zł – kar finansowych.
– Podstawy prawne do takiego działania daje ustawa o odpowiedzialności podmiotów zbiorowych za czyny zabronione pod groźbą kary. Jak sprawdziliśmy, dotąd była stosowana tylko incydentalnie – opowiada szef CBA.
Przeglądane są sprawy dotyczące korupcji we wszystkich obszarach, nie tylko informatyzacji administracji. I to na szczeblu rządowym, urzędów centralnych i w samorządach.
Prostszymi procedurami pomagającymi zwalczać korupcję posługują się Amerykanie. Jak pisaliśmy wczoraj w DGP, globalny koncern informatyczny HP zawarł ugodę z United States Securities and Exchange Commission – Komisją Giełd i Papierów Wartościowych. Dzięki temu uniknie długotrwałego procesu, zapłaci odszkodowanie i ujawni dowody świadczące o stosowaniu praktyk korupcyjnych. Takie same postępowania dotyczą innych wielkich koncernów, jak IBM, Oracle, Cisco. Przy tych postępowaniach amerykańskie FBI ściśle współpracowało ze służbą kierowaną przez Pawła Wojtunika. Publikowane przez nas informacje o działaniach HP potwierdził wczoraj szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz.
– To jest przełomowy moment, w którym wielki międzynarodowy koncern przyznaje się do tego, że działał korupcyjnie w Polsce – powiedział Sienkiewicz w „Sygnałach dnia”. Minister dodał, że HP podjął decyzję po naciskach amerykańskiej Komisji Papierów Wartościowych. Nie byłyby one możliwe bez dowodów dostarczonych przez polskie organy ścigania, w tym Centralne Biuro Antykorupcyjne. – To jego (biznesu – red.) odpowiedzialność, jego kryteria moralności decydują o tym, jaką skalę korupcji mamy w danym kraju – komentował Sienkiewicz.
Według naszej wiedzy Amerykanie przekazali nam materiały mieszczące się na 1000 płytach CD, których analiza i tłumaczenie dopiero trwają. Pokazują one, w jakim zakresie kierownictwo koncernów i ich polskich filii akceptowało istnienie funduszy łapówkowych dla urzędników decydujących o zamówieniach publicznych. – Użyjemy tych dowodów w toczących się sprawach karnych przeciw menedżerom, którzy dopuszczali się korupcji. I w postępowaniach związanych z ustawą o odpowiedzialności podmiotów zbiorowych – zapowiada jeden z naszych rozmówców.
Ciekawie wygląda statystyka obrazująca, jak często prokuratorzy sięgali po instrumenty prawne, które daje im ustawa o odpowiedzialności podmiotów zbiorowych. Okazuje się, że przez 10 lat tylko 795 razy. Na obszarze Prokuratury Apelacyjnej w Szczecinie nie było ani jednego takiego przypadku. Na terenie apelacji białostockiej prokuratorzy zwracali się do sądu 10 razy, a tylko dwa razy sąd przychylił się do ich wniosku. O sukcesie nie mogą też mówić śledczy z Gdańska, którzy przez 10 lat z takiej możliwości skorzystali 16 razy, a tylko w dwóch sprawach sąd się przychylił i orzekł odpowiedzialność firm. Na tym tle wyróżnia się apelacja we Wrocławiu, która skierowała aż 93 wnioski o pociągnięcie do odpowiedzialności firm i uzyskała taką decyzję sądu w 63 przypadkach.
– Trybunał Konstytucyjny już w 2004 r. orzekł, że wynik postępowania prowadzonego przeciwko osobie fizycznej nie przesądza o odpowiedzialności podmiotu zbiorowego. Sąd musi ją rozważyć niezależnie. To dlatego takich spraw jest niewiele – komentuje radca prawny Rafał Kasterski, specjalizujący się w problematyce zamówień publicznych.