Ten smartfon to nie zabawka, ale doskonałe narzędzie pracy – twierdzi resort
Po raz drugi Centralny Ośrodek Informatyki (COI) MSW próbował znaleźć operatora, który dostarczy 110 iPhone’ów. Ciekawostką jest to, że z opisu przedmiotu zamówienia wynikało, że miało być tylko 55 abonentów. To oznacza, że każdy z urzędników COI MSW dostałby po dwa najdroższe na rynku aparaty.
– Podstawą unieważnienia postępowania są niezłożenie żadnej niepodlegającej odrzuceniu oferty w terminie składania ofert oraz to, że jedyna złożona w postępowaniu oferta cenowa znacznie przekracza kwotę, jaką zamawiający zamierza przeznaczyć na sfinansowanie zamówienia – tak brzmi komunikat COI uzasadniający unieważnienie przetargu.

Precyzyjny opis

Skąd wiadomo, że COI interesowały wyłącznie telefony Apple’a? Bo tak precyzyjnie zostały sformułowane wymagania w specyfikacji istotnych warunków zamówienia. Otóż telefon, który na 24 miesiące miał dostarczyć jeden z operatorów, musiał pracować pod kontrolą systemu operacyjnego IOS w wersji 6, zaś waga komórki nie mogła przekroczyć 115 gramów. To ogranicza wybór wyłącznie do najnowszego modelu giganta z Cupertino. Nawet poprzednia generacja oznaczona jako 4S waży – aż – 125 gramów.
– Dla niektórych to modny gadżet, ale obiektywnie to jedno z najsolidniejszych, najmocniejszych rozwiązań na rynku, które jest świetnym narzędziem do pracy. Opinia, że to luksusowa zabawka dla wybranych, to mit. Jest trzecim aparatem najczęściej wybieranym na rynku – przekonują przedstawiciele resortu.
Czy jednak tak mocne ograniczenie zamówienia wyłącznie do jednego produktu Apple’a nie jest ograniczeniem konkurencji? – Nie. Kupujemy usługę, aparat z transmisją danych. A iPhone 5 jest oferowany przez każdego z liczących się operatorów na rynku – usłyszeliśmy w COI.
COI po porażkach w informatyzacji kraju jeszcze do niedawna był na cenzurowanym. Podległa MSW komórka miała oddać przywództwo nad informatyzacją resortowi Michała Boniego.
– Nikt nie dawał im szans. Za MSW ciągnie się świeża przecież afera łapówkarska w Centrum Projektów Informatycznych – mówi jeden z naszych rozmówców.

Archiwiści atakują

Ale choć skompromitowane CPI przeszło pod skrzydła nowo tworzonego resortu Boniego, to zadania związane z utrzymaniem i rozwojem rejestrów państwowych zostały w MSW. Po przyjściu do resortu ministra Jacka Cichockiego decydującą rolę zaczęła odgrywać ekipa „archiwistów” pod wodzą Nikodema Bończy-Tomaszewskiego, który przyszedł z Narodowego Archiwum Cyfrowego. COI ma inną filozofię niż CPI. Nie zamawia tylu usług na zewnątrz, rekrutuje programistów, chcąc zbudować własne zespoły pracujące nad nową ewidencją ludności czy kierowców i pojazdów.
COI, choć podległy MSW i będący jednostką budżetową, nie robi tego jednak za darmo. Do redakcji DGP trafiła wczoraj kopia umowy, którą na początku tego roku zawarł wiceminister spraw wewnętrznych Roman Dmowski z COI. Porozumienie opiewa na 121 mln zł, w zamian za które COI ma się zająć rozwojem projektu pl.ID i modernizacją rejestrów.
Umowa została podpisana ostatniego dnia rządów w MSW ministra Jacka Cichockiego (dziś pełni on funkcję szefa kancelarii premiera). Wieloletni dyrektor departamentu prawnego MSW Andrzej Rudlicki, który miał wątpliwości wobec zapisów umowy, został zdymisjonowany.