W środę na konferencji prasowej w Warszawie eksperci Instytutu Spraw Publicznych zaprezentowali raport Wyborca 2.0, w którym analizowali badania odnoszące się do młodzieży, prowadzone zarówno przez ISP, jak i inne ośrodki badawcze od 1994 roku.
"Frekwencja wyborcza w Polsce, szczególnie wśród młodych, należy do najniższych w Europie. A to od aktywizacji najmłodszych - także wyborczej - zależy nasza przyszłość" - podkreślił na konferencji prezes ISP Jacek Kucharczyk.
Poparł go jeden z twórców raportu Marcin Drabek, który przywołując sprawę ACTA przypomniał, że młodzi Polacy potrafią realnie wpływać na decyzję polityków.
Według twórców raportu, duże lub bardzo duże zainteresowanie polityką wykazuje 14 proc. młodych Polaków w wieku 18-24 lata. Nikłe lub żadne deklaruje 44 proc. badanych, a 40 proc. interesuje się jedynie "ważnymi wydarzeniami".
Młodych - wynika z badań - nie interesują tematy, które są z nimi kojarzone, takie jak legalizacja marihuany, czy też kwestia obecności symboli religijnych w życiu publicznym, krytycznie odnoszą się też do podejmowanego przez polityków tematu katastrofy smoleńskiej. Ich zdaniem są to sprawy nieistotne, w przeciwieństwie do szkolnictwa, pracy i emerytur.
Według raportu, ponad trzy czwarte (77 proc.) badanych negatywnie ocenia klasę polityczną. Młodzi uważają, że dla polityków najważniejsze są korzyści osobiste i walka o "stołki". 13 proc. badanych uważa, że "reprezentują wyborców lub określają kierunki rozwoju kraju". Autorzy raportu podkreślają, że zdaniem młodych Polaków scena polityczna jest zamknięta dla nowych ugrupowań, a politycy "oderwani od rzeczywistości".
Działalność polityków i jej negatywna ocena - zdaniem twórców raportu - wpływa też na stosunek młodych do demokracji. W 1998 roku 38 proc. badanych w wieku 18-24 lata uważała ją za najlepszy z ustrojów (na początku rządów AWS-UW), w 2008 roku, w pierwszych miesiącach rządów koalicji PO-PSL pogląd ten podzielało 34 proc. młodych, zaś w 2010 - poniżej 30 proc. Blisko jedna piąta badanych uważa, że rządy niedemokratyczne mogą być bardziej pożądane. Jednak większość uczestników badań podkreślała, że nie zamieniłaby demokracji na inny ustrój.
Autorzy raportu wyliczali też wady demokracji, jakie wytykają jej młodzi Polacy: brak bezpośredniego wpływu na rzeczywistość, problemy z odwzorowaniem reprezentacji politycznej, zbyt bliski związek polityki z mediami, które ją ośmieszają, złe finansowanie partii politycznych i nieodpowiedzialność polityków.
Młodzi - jak pokazuje badanie - niechętnie biorą udział w wyborach. W grupie 18-24 lata tylko nieco ponad 5 proc. osób zrezygnowałoby z wakacji, by pójść do wyborczych urn, podczas gdy postąpiłoby tak 40 proc. 50-latków i osób starszych.
Twórcy raportu podkreślają, że dla 40 proc. młodzieży najważniejszym źródłem informacji przy podejmowaniu decyzji wyborczych jest internet, ale zawarte w nim treści są dla odbiorców niewystarczające. Tam zatem powinny być skierowane przekazy - zarówno polityków jak i organizacji pozarządowych - na temat polityki i wyborów.
"Młodzi oczekują, że politycy zaczną poruszać ważne dla nich tematy i nauczą się docierać z nimi poprzez internet, a szczególnie portale społecznościowe jak facebook" - podsumowała współautorka raportu Marta Gałązka.
Internet - wskazała - mógłby stać się ułatwieniem dla młodych podczas głosowania i zachęcić większą ich grupę do udziału w wyborach. Potrzebne są jednak rozwiązania ograniczające możliwość fałszerstw wyborczych i zapewnienie anonimowości, bo - pokazuje badanie - dziś 55 proc. najmłodszych wyborców wołałoby skorzystać z tradycyjnego lokalu wyborczego w obawie przed nieprawidłowościami.