Kilka firm z Japonii, w tym lokalne oddziały Google'a i Twittera, zapowiedziały w środę, że przeanalizują dane, które krążyły po internecie po katastrofalnym trzęsieniu ziemi z marca 2011 r., by znaleźć sposoby lepszego wspierania ofiar klęsk żywiołowych.

Analizie zostaną poddane informacje na temat ewakuacji, braków w dostawach energii oraz problemów na drogach, które pojawiły się w sieci w ciągu ok. tygodnia od katastrofy.

W projekcie oprócz Google'a i Twittera bierze udział sześć innych firm, m.in. koncern motoryzacyjny Honda Motor, telewizja publiczna NHK, czy tworząca mapy Zenrin DataCom.

Wspólnie zbadają, w jaki sposób informacje były rozpowszechniane i jak reagowali na nie obywatele.

Tuż po trzęsieniu ziemi i tsunami na mikroblogach na Twitterze pojawiło się wiele informacji z rejonów dotkniętych kataklizmem. Użytkownicy pisali m.in. o miejscach, w których utworzono tymczasowe schroniska dla ofiar kataklizmu.

Eksperci zbadają też, jakie frazy wpisywane były w wyszukiwarce Google'a. Ponadto na podstawie dostarczonych przez Zenrin danych z systemów GPS z telefonów komórkowych oraz informacji Hondy na temat ruchu samochodów ustalą migrację ludzi w tamtych dniach.

Rezultaty projektu zostaną przedstawione pod koniec października.

11 marca 2011 roku w wyniku trzęsienia ziemi o sile 9 w skali Richtera i wywołanej nim gigantycznej fali tsunami w zginęło lub zaginęło co najmniej 21 tys. osób.