Somalijska biegaczka olimpijska Samia Yusuf Omar próbowała dostać się z Libii do Włoch - pisze Gazeta.pl. Uciekała z rodzinnego Mogadiszu przed wojną i prześladowaniami wobec kobiet - sportowców.

Na Olimpiadzie w Pekinie w biegu na 200 metrów 17-letnia wówczas Samia Yusuf Omar dobiegła ostatnia, kilka sekund za resztą. To i tak był jej wielki sukces, ponieważ nigdy praktycznie nie odbyła profesjonalnych treningów. Dzięki talentowi i zawziętości została mistrzynią Afryki na 100 metrów w maju 2008 r. i zakwalifikowała się na Olimpiadę.

W kraju nie mogła jednak rozwijać swojej kariery sportowej. Jej kraj ogarnięty jest konfliktem, w którym zginął również ojciec Samii. Poza tym w Mogadiszu grasowali bojówkarze wykonujący wyroki na kobietach "wyzwolonych" - uprawiających sport. Islamscy bojówkarze wielokrotnie grozili Samii śmiercią i gwałtem po jej powrocie z Pekinu - pisze Gazeta.pl.

Na łodzi pełnej imigrantów

Dlatego też w październiku 2010 r. lekkoatletka przeprowadziła się do Etiopii, by tam zawodowo biegać. Pozwolenie na treningi na stadionie w Addis Abebie było jednak uzależnione od decyzji działaczy Etiopskiej Federacji Lekkoatletycznej.

Samia postanowił więc przenieść się do Europy i tu przygotować się do Igrzysk. Jej matka, właścicielka straganu z owocami, sprzedała kawałek ziemi, żeby dać najstarszej córce na podróż. Samia miała bowiem jeszcze pięcioro rodzeństwa - pisze Gazeta.pl

W kwietniu wsiadła do łodzi z imigrantami, którą zatonęła w drodze z Libii do Włoch. Część uciekinierów przetrwała podróż i zrobiła listę tych, którzy zginęli na łodzi. Podali też imię Samii.