Prezes PiS Jarosław Kaczyński ocenił, że przegłosowana w piątek w Sejmie rządowa reforma emerytalna nie ma uzasadnienia merytorycznego i jest "co najwyżej sygnałem dla agencji ratingowych". Powtórzył, że jego klub zaskarży reformę do Trybunału Konstytucyjnego.

Sejm przegłosował w piątek rządową ustawę wydłużającą i zrównującą wiek emerytalny kobiet i mężczyzn do 67 lat, a także zmiany w emeryturach mundurowych. W dyskusji przed głosowaniem nie zabrakło emocji. PiS chciało wykluczenia Janusza Palikota z obrad za stwierdzenie, że Jarosław Kaczyński "był gotów wysłać swego brata na śmierć". Ponadto - według PiS - ze strony, gdzie na sali sejmowej zasiadają posłowie Ruchu Palikota, padły w kierunku szefa PiS słowa "zadzwoń do brata".

"Skierujemy reformę do Trybunału Konstytucyjnego i będziemy stosować wszelkie inne możliwe metody, żeby doprowadzić do zmiany tej sytuacji" - zadeklarował Kaczyński na sobotnim briefingu w Warszawie. W jego ocenie, reforma "nie ma żadnego merytorycznego uzasadnienia".

"To jest co najwyżej sygnał dla różnego rodzaju podmiotów międzynarodowych, szczególnie agencji ratingowych, aby Polsce nie obniżały ratingu. One (agencje - PAP) orientują się, że różne dane tutaj podawane, choćby te dotyczące deficytu finansów publicznych są - łagodnie mówiąc - cokolwiek podmalowane" - uważa prezes PiS.

Kaczyński pytany był również czy dyskusja w trakcie piątkowych głosowań nad reformą emerytalną, a także zachowanie związkowców z NSZZ "Solidarność", którzy na pewien czas zablokowali kompleks budynków sejmowych, przekroczyły granice debaty publicznej.

Prezes PiS zwrócił uwagę, że "ta władza całkiem niedawno została powołana w wyborach i o zmianach w emeryturach nic nie mówiła". "Pozostawiała to bez komentarza albo wręcz mówiła zupełnie odwrotnie niż następnie zaczęła czynić. Ja to cytowałem. Cytowałem to, co panowie Tusk, Komorowski, Rostowski mówili w sprawie emerytur" - podkreślił Kaczyński. "Jeśli się działa w ten sposób, to trzeba się liczyć z bardzo daleko idącymi reakcjami" - dodał.

W piątek w swoim wystąpieniu w Sejmie Kaczyński przywołał m.in. wypowiedź prezydenta Komorowskiego z debaty w kampanii wyborczej w 2010 roku, w której mówił, że "w Polsce nie ma potrzeby podnoszenia wieku emerytalnego". Szef PiS zacytował także szefa rządu z 2011 roku, który mówił, że nie wierzy, żeby "wszyscy ludzie zbliżający się do 70. mogli pracować w swoich zawodach z równą wydajnością, jak robili to wcześniej".

Kaczyński pytany był również o zmniejszającą się różnicę w sondażach między PO a PiS. "Od dłuższego czasu trwa proces wyrównywania (...) Społeczeństwo zaczyna sobie w końcu zdawać sprawę jaki jest charakter tej władzy" - ocenił lider PiS. W jego ocenie, rząd PO-PSL "to władza skrajnie niekompetentna i skrajnie antyspołeczna". "To jest także władza nie do przyjęcia dla tych wszystkich, którzy przyjmują to, co jest podstawą naszej partii: warto być Polakiem" - mówił.

Jak dodał, "realnym sojusznikiem rządu jest klon PO - ruch pana, którego nazwiska zwykle nie wymienia". "Ruch, który mówi wyraźnie: +trzeba się wyrzec polskości+. To zostało sformułowane przez jego przywódcę zupełnie wprost" - uważa Kaczyński. Jak dodał, "inne elementy, które on forsuje, były zawsze elementem socjotechniki polskich wrogów".