Na e-dowody poczekamy co najmniej do 2014 r. To konsekwencja klęski projektu pl.ID, za co dymisją zapłacili wiceminister Piotr Kołodziejczyk i szefowie Centrum Projektów Informatycznych. Resort spraw wewnętrznych unieważni wart 400 mln zł przetarg na nowe dowody osobiste.
Odchodzący wiceminister Kołodziejczyk zostawił obszerne pismo do ministra administracji i cyfryzacji, a także do Komitetu Rady Ministrów ds. Cyfryzacji, w którym bronił efektów swojej niemal trzyletniej pracy. – Twierdzi, że państwo jest przygotowane na wprowadzenie dowodu elektronicznego, a e-administracja działa wprost rewelacyjnie – mówi nam jedna z osób, które czytały ten dokument.
Tego punktu widzenia nie podzielili minister Michał Boni, szef resortu spraw wewnętrznych Jacek Cichocki, a także wszyscy członkowie komitetu cyfryzacji. – Powodem odejścia były poważne różnice merytoryczne – mówił wczoraj Michał Boni, minister administracji i cyfryzacji. Jak podkreślał, dowód byłby dziś jedynie gadżetem, bo nie istnieje środowisko informatyczne, w którym mógłby funkcjonować. Dlatego ocena dotychczasowych prac nad projektem pl.ID nadzorowanych przez Kołodziejczyka była miażdżąca.
Czarę goryczy przelała analiza Ministerstwa Rozwoju Regionalnego wskazująca, że są jedynie teoretyczne szanse na rozliczenie przez Brukselę ok. 100 mln zł wydanych dotychczas na ten projekt. Jak informowaliśmy na łamach DGP, wprowadzenie nowego dowodu jest możliwe najwcześniej w 2014 r., i to pod warunkiem wcześniejszej integracji systemów ewidencji i systemów informatycznych w całej państwowej administracji. To oznacza, że wkrótce resort spraw wewnętrznych unieważni dialog konkurencyjny, który miał wyłonić producenta dowodu z czipem. – Taka decyzja jak dotąd nie zapadła – poinformowała nas wczoraj rzecznik ministerstwa Małgorzata Woźniak.
Dodatkowo w swoim piśmie Kołodziejczyk sugeruje, że padł ofiarą spiskowych działań Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego oraz dotychczasowego producenta dowodu, czyli kontrolowanej przez państwo spółki PWPW. Jak informowaliśmy latem ubiegłego roku na łamach DGP, szef służby specjalnej gen. Krzysztof Bondaryk napisał do prezydenta, marszałków Sejmu i Senatu oraz premiera, że organizowanie przetargu na druk dowodu stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa. Wskazywał również, że Niemcy czy Francja nie dopuściły firm spoza swoich granic do strategicznej wiedzy o obywatelach. Mimo to ówczesny minister spraw wewnętrznych Jerzy Miller i jego zastępca Piotr Kołodziejczyk ogłosili przetarg, tłumacząc, że „monopol PWPW zbyt drogo kosztuje budżet”. – Przyczyną dymisji nie jest żaden przetarg, tylko chłodna analiza efektów projektu pl.ID. Mimo wydania 100 mln zł nie ma ani jednego urzędu gotowego na obsługę dowodu elektronicznego. Ba, nie jest jasne nawet, jakie funkcje miałby on spełnić – tłumaczy DGP jeden z członków komitetu cyfryzacji.
Także w przypadku pozostałych projektów, o wartości ok. 1,2 mld zł, nadzorowanych przez Piotra Kołodziejczyka, a wykonywanych przez Centrum Projektów Informatycznych, są bardzo poważne problemy. Wszystkie one (OST112, SI PR, e-PUAP, e-usługi) mają poważne opóźnienia i wątpliwe jest, że poszukująca oszczędności Komisja Europejska je rozliczy.
Misję uratowania unijnych środków i naprawienia projektów powierzył wczoraj minister Michał Boni uznanemu ekspertowi od informatyzacji i zamówień publicznych Agnieszce Boboli, mianując ją szefem CPI.

1,2 mld zł tyle mniej więcej wynosi wartość projektów wykonywanych przez CPI

400 mln na tyle wyceniono przetarg na nowy dowód osobisty

3 tyle razy przekładano wprowadzenie elektronicznego dowodu