Sekretarz generalny ONZ Ban Ki Mun oświadczył we wtorek, że sytuacja w ogarniętej konfliktem zbrojnym Syrii jest nie do przyjęcia i wezwał społeczność międzynarodową oraz członków Rady Bezpieczeństwa ONZ, by w tej sprawie mówili jednym głosem.

W czasie wizyty w Indonezji, która jest pierwszym etapem azjatyckiej podróży Bana, powiedział on, że trwający od roku rozlew krwi w Syrii jest obecnie najpoważniejszym wyzwaniem dla świata. Podkreślił, że w sprawie Syrii nie można sobie pozwolić na zwłokę, ponieważ "nawet jedna minuta, jedna godzina opóźnienia będzie oznaczać, że jest coraz więcej zabitych".

Mówiąc o konieczności zjednoczenia wspólnoty międzynarodowej w sprawie Syrii, ocenił, że jest to jej "odpowiedzialność moralna i polityczna".

Ban wypowiedział się na kilka godzin przed planowanym rozpatrzeniem przez członków Rady Bezpieczeństwa ONZ przedłożonego przez Francję projektu deklaracji, która udzieliłaby poparcia mediacji wysłannika ONZ i Ligi Arabskiej Kofiego Annana i rozważała podjęcie "dodatkowych środków" przeciwko reżimowi w Damaszku.

W projekcie deklaracji, który otrzymała agencja AFP, wyrażono "poważne zaniepokojenie" Rady wobec pogorszenia sytuacji w Syrii oraz "głębokie ubolewanie" z powodu tysięcy ofiar śmiertelnych konfliktu. Projekt, zaproponowany przez Francję 14 partnerom z Rady Bezpieczeństwa ONZ, wzywa prezydenta Baszara el-Asada i syryjską opozycję do "całkowitego i natychmiastowego wdrożenia" planu przedstawionego przez Annana w czasie jego misji w Damaszku. Rada zastrzega sobie również prawo "rozważenia dodatkowych środków" wobec Damaszku, jeśli w ciągu siedmiu dni od przyjęcia deklaracji sytuacja się nie zmieni.

Jak pisze AFP, deklaracja ma mniejszą wagę niż rezolucja. Poprzednie dwa projekty rezolucji w sprawie Syrii zostały zawetowane przez Chiny i Rosję, stałych członków Rady Bezpieczeństwa ONZ.

Według szacunków ONZ w wyniku tłumienia wystąpień przeciwko reżimowi Asada przez siły rządowe oraz starć z dezerterami z armii zginęło co najmniej 8 tys. ludzi. Mające siedzibę w Londynie Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka ocenia, że od połowy marca 2011 roku w wyniku rewolty zginęło już ponad 9 tys. osób.