Cztery aktywistki ukraińskiego ruchu Femen aresztowano w czwartek w Stambule podczas urządzonego przez nie z okazji Międzynarodowego Dnia Kobiet protestu przeciw okaleczaniu tureckich kobiet - przekazała organizacja w komunikacie przesłanym mediom.

Złe wiadomości Femen otrzymał także z Rosji, gdzie trzem działaczkom ruchu grozi deportacja po podjętej przez nie w ubiegłą niedzielę w Moskwie próbie kradzieży urny z głosem oddanym przez Władimira Putina w zwycięskich dla niego wyborach prezydenckich.

Protest w Stambule ukraińskie feministki zorganizowały w czwartek w samo południe w pobliżu bazyliki Hagia Sophia. Pojawiły się tam obnażone od pasa w górę i ucharakteryzowane na ofiary poparzenia kwasem siarkowym. W rękach trzymały plakaty z napisami "H2SO4 - wzór strachu" i "Śmierć barbarzyńcom!".

"Azjatycki Koktajl"

"Celem akcji "Azjatycki Koktajl" było zwrócenie uwagi opinii międzynarodowej na okropności, do których dochodzi na azjatyckiej prowincji, gdzie bezbronnym kobietom każdego dnia są zadawane nieludzkie cierpienia" - głosi komunikat Femenu.

Organizacja podkreśliła, że protestuje przeciwko nieludzkiemu traktowaniu kobiet w niektórych krajach azjatyckich, gdzie za odmowę zamążpójścia czy za chęć zdobycia wykształcenia narażone są m.in. na oblanie kwasem siarkowym, spalenie żywcem, a nawet zakopanie w ziemi.

"Femen domaga się od rządów państw południowej Azji uznania faktów ludobójstwa dokonywanego na kobietach, opublikowania wszystkich takich przypadków i srogiego ukarania winnych tych czynów" - napisały działaczki ruchu w komunikacie, w którym poinformowano, że uczestniczki akcji w Stambule zostały aresztowane przez turecką policję.

Także w czwartek Femen przekazał, że według doniesień rosyjskich mediów minister spraw wewnętrznych tego kraju Raszid Nurgalijew podpisał już decyzję o deportacji trzech działaczek ruchu, skazanych w poniedziałek na kary od 5 do 12 dni aresztu za próbę kradzieży urny z głosem Putina.

Decyzję o wydaleniu z Rosji ukraińskie feministki mają otrzymać po opuszczeniu z aresztu.

W niedzielę aktywistki Femen wbiegły do lokalu wyborczego w siedzibie Rosyjskiej Akademii Nauk przy Prospekcie Lenina w centrum Moskwy wkrótce po tym, jak opuścił go Putin. Rozebrały się od pasa w górę, a następnie zaczęły wykrzykiwać: "Putin - złodziej!".

"Kremlowskie szczury", "Złodziej-3" i "Kradnę dla Putina"

Na ciałach miały wypisane hasła: "Kremlowskie szczury", "Złodziej-3" i "Kradnę dla Putina". Próbowały wynieść urnę z kartą wyborczą wrzuconą przez premiera Rosji, jednak uniemożliwiła im to policja.

Funkcjonariusze okryli demonstrantki swoimi kurtkami i wyprowadzili je z lokalu wyborczego. "Dziewczynki - młodziutkie i głupiutkie" - tak incydent skomentował sekretarz prasowy premiera Rosji Dmitrij Pieskow. "One widzą w tym ducha romantyzmu. Jednak mówiąc poważnie, mamy do czynienia z naruszeniem porządku publicznego. O ile wiem, stawiały też opór policji. Tak więc było za co je zatrzymać" - dodał Pieskow.

Ruch Femen istnieje od 2008 roku. Skupia aktywistki, walczące z dyskryminacją kobiet na Ukrainie. Znany jest z prowokacyjnych manifestacji, także za granicą.