Były gubernator Massachusetts Mitt Romney wygrał we wtorek prawybory republikańskie w Michigan i Arizonie. Umocnił się tym samym na pozycji lidera wyścigu do partyjnej nominacji prezydenckiej, w którym ostatnio zagrażał mu były senator Rick Santorum.

Szczególnie ważne było zwycięstwo Romneya w Michigan, jego rodzinnym stanie, gdzie jeszcze niedawno Santorum prowadził w sondażach. Komentowano, że ewentualna porażka byłego gubernatora w Michigan pogrążyłaby go w oczach wyborców republikańskich w całym kraju.

W Michigan Romney wygrał nieznacznie, zdobywając 41 procent głosów, podczas gdy Santorum otrzymał ich 38 procent. 12 procent wyborców głosowało na kongresmana z Teksasu Rona Paula, a 7 procent - na byłego przewodniczącego Izby Reprezentantów, Newta Gingricha.

"Nie wygraliśmy wysoko, ale wystarczająco, i tylko to się liczy" - powiedział Romney po zwycięstwie, używając liczby mnogiej jak większość kandydatów w amerykańskich wyborach.

W prawie półgodzinnym przemówieniu ani słowem nie wspomniał o Santorumie. Było ono w całości poświęcone atakom na prezydenta Obamę, któremu Romney zarzucał, że powiększył deficyt budżetu, a jego polityka jest nieprzyjazna biznesowi. Obiecywał, że jeśli zostanie prezydentem, obniży podatki i usunie zbędne regulacje krepujące gospodarkę.

Jak wykazują analizy głosowania, Romney zyskał w Michigan poparcie wyborców starszych i lepiej wykształconych; głosowało na niego także więcej kobiet niż na Santoruma. Ten ostatni miał za sobą wyborców z prawicowo-populistycznej Tea Party i konserwatystów religijnych.

Za tydzień, 6 marca, w tzw. superwtorek, prawybory odbędą się w 10 stanach

W Arizonie przewaga Romneya nad głównym rywalem była znacznie większa - zdobył tam 48 procent głosów, a Santorum tylko 26 procent. 16 procent głosowało na Gingricha, a 8 procent na Paula.

W obu stanach, podobnie jak w pierwszych rundach prawyborów, Romney miał nad Santorumem ogromną przewagę finansową dzięki poparciu republikańskiego establishmentu. Umożliwiło mu to bombardowanie eteru ogłoszeniami telewizyjnymi atakującymi rywala.

Santoruma nie było stać na tak wiele kosztownych ogłoszeń, mimo wzrostu popularności w ostatnich tygodniach, za którym szły nowe fundusze na kampanię.

Dzięki wygranej w Arizonie Romney zdobył wszystkich delegatów z tego stanu na republikańską konwencję przedwyborczą, która nominuje kandydata GOP na prezydenta. W Michigan delegatów przydziela się w systemie proporcjonalnym, a więc sporą ich część dostanie także Santorum.

Za tydzień, 6 marca, w tzw. superwtorek, prawybory odbędą się w 10 stanach. Około połowy z nich to stany tzw. pasa biblijnego na południu, gdzie na zwycięstwo liczą Santorum i Gingrich. Santorum prowadzi też w sondażach w Ohio, dużym i ważnym stanie, który także będzie głosować w superwtorek.

Chociaż dzięki sukcesowi w Michigan i Arizonie kampania Romneya prawdopodobnie nabierze rozpędu, komentatorzy przewidują, że wyścig może się przeciągnąć. Sprzyja temu proporcjonalny system rozdziału delegatów na konwencję, dominujący w stanach następnych prawyborów.

Przedłużanie się walki o nominację w GOP szkodzi partii i szansom przyszłego jej kandydata do Białego Domu - uważa czołowy prawicowy komentator Charles Krauthammer. Zdanie to podziela wielu ekspertów.