Słowenia blokuje objęcie białoruskiego oligarchy Jurego Czyża sankcjami UE. Z tego powodu, jak przyznał szef MSZ Radosław Sikorski, Unia może nie podjąć w poniedziałek decyzji ws. Białorusi, bo ministrowie mogą nie zgodzić się na listę bez nazwiska Czyża.

"To idzie w tym kierunku" - potwierdził PAP Sikorski wchodząc na posiedzenie szefów dyplomacji państw UE. Pytany, co myśli o stanowisku Słowenii powiedział krótko, że jego komentarz nie nadaje się do publikacji.

Na posiedzeniu ministrów spraw zagranicznych państw członkowskich w Brukseli Unia ma w poniedziałek podjąć decyzję ws. sankcji (zamrożenia aktywów i zakazu wjazdu do UE) wobec kolejnych ponad 20 przedstawicieli reżimu białoruskiego.

Jednak Lublana podtrzymała swoje weto ws. objęcia sankcjami Czyża, który robi duże interesy ze Słowenią. Z tego powodu na posiedzeniu ambasadorów przygotowujących poniedziałkowe posiedzenie ministrów "lista została skrócona do 21 osób i nie budzi już sprzeciwu żadnego z krajów członkowskich" - powiedziały PAP źródła dyplomatyczne.

Te źródła wskazały zarazem, że wobec tego na skróconą o Czyża listę mogą nie zgodzić się szefowie MSZ - i wówczas w ogóle nie podejmą żadnej decyzji.

Czyż dorobił się majątku m.in. w sektorze energetyki, nieruchomości, rolnictwa i handlu

Czyż, 48-letni białoruski oligarcha wywodzący się z kręgu prezydenta Alaksandra Łukaszenki, dorobił się majątku m.in. w sektorze energetyki, nieruchomości, rolnictwa i handlu. Jest też prezesem klubu piłki nożnej Dynamo Mińsk.

Jak podaje Radio Swaboda, jego holding Triple współpracuje z firmami na Litwie, Łotwie, w Niemczech, Holandii i Polsce. Słoweńska Riko Group, która działa na Białorusi od 2000 r., pomaga mu m.in. w budowie hotelu Kempinski w Mińsku, wartej 57 mln dolarów. Według Swabody w 2004 roku Riko Group zaprosiła samego Łukaszenkę, by spędził parę dni w słoweńskim kurorcie narciarskim.

W styczniu br. UE zdecydowała, że rozszerzy kryteria stosowania sankcji wobec przedstawicieli Białorusi. Mają one dotyczyć także osób odpowiedzialnych za poważne łamanie praw człowieka lub represjonowanie społeczeństwa obywatelskiego i opozycji demokratycznej, a także za wspieranie reżimu Łukaszenki czy czerpanie z niego korzyści.

Sankcje wprowadzone w zeszłym roku dotyczyły osób związanych z tłumieniem protestów na Białorusi po wyborach prezydenckich w 2010 roku oraz procesami sądowymi uczestników protestów.