Prokuratura wnioskowała o areszt dla mężczyzny. "Sąd zdecydował jednak, że wystarczającym środkiem zapobiegawczym będzie dozór policyjny" - poinformował PAP Dariusz Ślepokura z warszawskiej prokuratury okręgowej. Jacek T. ma zgłaszać się na policję trzy razy w tygodniu.
W środę prokuratura zdecyduje, czy będzie składać zażalenie w tej sprawie.
Jak mówił Ślepokura, mężczyźnie przedstawiono zarzut z artykułu 163 Kodeksu karnego dot. sprowadzenia zdarzenia w postaci pożaru, zagrażającego życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach. Chodzi m.in. o zniszczenie siedmiu samochodów. Za czyn ten grozi do 10 lat więzienia. Jak zaznaczył, 23-latek nie przyznał się do winy.
Z nieoficjalnych informacji PAP ze źródeł zbliżonych do sprawy wynika, że Jacek T., złożył wyjaśnienia, które nie znajdują odzwierciedlania w zebranym w tej sprawie materiale dowodowym.
Zniszczonych zostało siedem aut
Chodzi o podpalenia, do których doszło w sobotni wieczór w śródmieściu Warszawy. Zniszczonych zostało w sumie siedem aut. Policja, po analizie m.in. zapisów z kamer z ulicznego monitoringu i przesłuchań świadków, zatrzymała Jacka T.
Mężczyzna był w przeszłości notowany za podobne przestępstwa. W 2011 roku został zatrzymany po serii podpaleń kilku aut na terenie Warszawy.
"W zeszłym roku w Śródmieściu i Ursusie po dużej imprezie sportowej podpalił łącznie dziewięć pojazdów. Wtedy usłyszał zarzuty i został tymczasowo aresztowany" - powiedział PAP rzecznik KSP Maciej Karczyński.
Według nieoficjalnych informacji Jacek T., który jest związany ze środowiskiem pseudokibiców, wyszedł na wolność po wpłaceniu kaucji.