Posłowie SLD skierowali w środę interpelację do premiera Donalda Tuska, w której apelują o reakcję na naruszanie przez Węgry - ich zdaniem - "podstawowych standardów demokracji Rady Europy czy OBWE". Dlaczego rząd do tej pory milczał? - pytają politycy Sojuszu.

Interpelację napisali wiceszef klubu SLD Ryszard Kalisz i wiceszef sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych Tadeusz Iwiński.

"Unia Europejska jest wspólnotą wolności, bezpieczeństwa, sprawiedliwości, wolności, przestrzegania praw człowieka (...). Niestety sytuacja na Węgrzech, a w szczególności konstytucja, która weszła w życie 1 stycznia 2012 roku, umożliwiają łamanie praw człowieka i standardów demokratycznego państwa prawnego" - powiedział Kalisz na środowej konferencji prasowej.

Jak podkreślił, autor zmian - rządząca, centroprawicowa partia Fidesz - ma w węgierskim parlamencie większość ponad dwóch trzecich głosów i "z punktu widzenia formalnego może wprowadzać tego typu zmiany". "Ale z punktu widzenia wartości Unii Europejskiej, również wartości polskiej konstytucji, tego rodzaju zmiany, które odsądzają od czci i wiary całe grupy społeczne, są po prostu niedopuszczalne" - ocenił Kalisz.

"Dlatego wzywamy pana premiera Tuska: niezależnie od tego, że się doskonale znacie, panie premierze, z Viktorem Orbanem, że jesteście w jednej Europejskiej Partii Ludowej, EPP, to pańska odpowiedzialność, jako premiera rządu RP, powinna polegać na tym, że Polska zainterweniuje w tej sprawie do władz węgierskich i wyrazi swe zaniepokojenie" - powiedział wiceszef klubu Sojuszu.

Jako niezrozumiałe Kalisz ocenił też milczenie w tej sprawie szefa polskiego MSZ Radosława Sikorskiego. "Kiedy różne sytuacje dzieją się na świecie, Polska zabiera głos. W tej sytuacji kraju nam bliskiego, członka Grupy Wyszehradzkiej, Polska powinna upomnieć się o wszystkich obywateli Węgier, również tych, którzy funkcjonują politycznie i których prawa są teraz odbierane" - zaznaczył wiceszef klubu Sojuszu.

Rzecznik MSZ Marcin Bosacki powiedział PAP, że w tej sprawie nie będzie komentarza resortu.

Jak podkreślili w interpelacji Kalisz i Iwiński, "stosunki polsko-węgierskie mają szczególny charakter, m.in. ze względu na wspólnotę historyczną, bliskość najnowszych losów oraz wzajemną sympatię obu społeczeństw". Ta przyjaźń i sympatia nakazują również ze szczególną uwagą obserwować procesy zachodzące w kraju bratanków i nie pozostawać wobec nich obojętnym" - podkreślili w swej interpelacji Kalisz i Iwiński.

Ich zdaniem, "zdumiewa jakikolwiek brak reakcji rządu RP" na sytuację na Węgrzech. W tym kontekście wymienili, oprócz nowej konstytucji, również kilka ustaw, które węgierski parlament przyjął w ostatnich dniach, w tym ustawę o religiach i o banku centralnym, która - jak czytamy w interpelacji - "wprowadza de facto kontrolę rządu nad tą instytucją".

"Do tego należy dodać głębokie zmiany w ordynacji wyborczej (...), mające cementować pozycję aktualnie rządzącej koalicji. Drastycznie ograniczono wreszcie uprawnienia Trybunału Konstytucyjnego" - napisali w interpelacji politycy Sojuszu.

W poniedziałek wieczorem w Budapeszcie odbyła się demonstracja, która - zdaniem obserwatorów - zgromadziła nawet 100 tys. osób manifestujących przeciwko nowej konstytucji. Wiec protestacyjny zorganizowały partie opozycyjne i organizacje obywatelskie. Centroprawicowy Fidesz, na którego czele stoi premier Viktor Orban, zdobył dwie trzecie głosów w wyborach parlamentarnych w 2010 roku i przeforsował wiele ustaw, wywołując zarówno w kraju, jak i za granicą oskarżenia, że podważa zasady mechanizmów wzajemnej kontroli władzy wykonawczej, ustawodawczej i sądowniczej.