Prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz oświadczył w czwartek, że jest mu "przykro" w związku z sytuacją wokół byłej premier Julii Tymoszenko, jego przeciwniczki politycznej, skazanej niedawno na siedem lat więzienia.

"Jest mi przykro, że takie procesy (wokół Tymoszenko - PAP) mają miejsce. Nie życzyłbym nikomu, by znalazł się w takiej sytuacji" - oświadczył prezydent podczas wizyty w obwodzie dniepropietrowskim na wschodzie kraju. "Jest to sytuacja życiowa, w której może znaleźć się każdy" - dodał Janukowycz.

Tymoszenko, która od początku sierpnia znajduje się w areszcie, została skazana w październiku za nadużycia przy zawieraniu kontraktów gazowych z Rosją prawie trzy lata temu. Obecne władze uważają te umowy za niekorzystne dla Ukrainy.

Tuż po ogłoszeniu wyroku skazującego prokuratura, Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU), oraz skarbówka wszczęły przeciwko byłej premier kilka kolejnych śledztw. Dotyczą one m.in. przestępstw popełnionych rzekomo przez Tymoszenko w latach 90., gdy obecna opozycjonistka kierowała firmą Jednolite Systemy Energetyczne Ukrainy (JSEU).

To właśnie z działalnością JSEU związany jest wniosek o powtórne aresztowanie Tymoszenko, złożony przez SBU w sądzie rejonowym kijowskiej dzielnicy Peczersk, tym samym, który wydał na nią wyrok. W czwartek wniosek ten był rozpatrywany przez sąd na sesji wyjazdowej w celi aresztu śledczego, w której znajduje się była szefowa rządu.

Tymoszenko, która od kilku tygodni przez problemy z kręgosłupem nie może samodzielnie się poruszać, wzięła udział w rozprawie leżąc na pryczy.

Skazanie Tymoszenko na siedem lat więzienia poważnie zachwiało stosunkami między Ukrainą a UE

Współpracownicy byłej premier ocenili, że wyjazdowa sesja sądu w areszcie jest prowokacją przeciwników zbliżenia Ukrainy z Unią Europejską.

"Te prowokacje, te tortury stosowane wobec Tymoszenko to operacja specjalna służb sąsiedniego państwa, by nie dopuścić do zaplanowanego 19 grudnia parafowania umowy stowarzyszeniowej między Ukrainą a UE. (Służby te) robią wszystko, by umowa ta nie została zawarta" - ocenił deputowany Bloku Julii Tymoszenko, Andrij Pawłowski.

Skazanie Tymoszenko na siedem lat więzienia poważnie zachwiało stosunkami między Ukrainą a UE, która uznała, że władze ukraińskie mają wybiórczy stosunek do prawa. Pojawiły się wątpliwości, czy podczas grudniowego szczytu Ukraina-UE dojdzie do parafowania umowy stowarzyszeniowej między Kijowem i Brukselą.

Tymoszenko była najważniejszą konkurentką Janukowycza w zwycięskich dla niego ubiegłorocznych wyborach prezydenckich. Podczas swego procesu sądowego była premier oskarżała prezydenta, że to on inspiruje działania, celem których jest wyrugowanie jej z polityki.