Łódzki sąd okręgowy przesłuchał w poniedziałek 14 świadków w procesie 63-letniego Ryszarda Cyby, oskarżonego o zabójstwo i usiłowanie zabójstwa w łódzkiej siedzibie PiS. Proces toczy się za zamkniętymi drzwiami; nie jest wykluczone, że zakończy się jeszcze w tym roku.

Kolejny termin rozprawy wyznaczony został na 13 grudnia.

W poniedziałek świadkami w większości były osoby, które znajdowały się w biurze PiS w chwili zbrodni lub były tam tuż po zdarzeniu, m.in. poseł i szef młodzieżówki PiS Marcin Mastalerek, lekarka Anna K., która udzielała pomocy ofiarom ataku, pracownicy biura, a także strażnicy miejscy i policjanci, którzy brali udział w zatrzymaniu Cyby.

Zdaniem posła PiS Marcina Mastalerka proces powinien zakończyć się jak najszybciej wyrokiem bezwzględnego dożywocia

Jak powiedział, sytuacja jest przede wszystkim bardzo trudna dla rodziny. "To powinno się jak najszybciej zakończyć surowym wyrokiem, bezwzględnym dożywociem. Takie osoby nie powinny mieć w Polsce możliwości wyjścia przed terminem z więzienia" - mówił dziennikarzom Mastalerek.

Według niego bardzo dobrze się stało, że proces został utajniony. "Widać było, że Ryszardowi Cybie zależy na upublicznieniu tego procesu, nie wiadomo, co by mówił. Mógłby nawoływać do nienawiści" - powiedział.

Przed sądem zeznawała również działaczka PiS, a jednocześnie lekarka, która w dniu zbrodni była w biurze partii i udzielała pomocy obu ofiarom. Podkreśliła, że było to dla niej traumatyczne przeżycie. "Powracanie do tego jest dla mnie dużym przeżyciem. Zwracałam się do sądu, nie chciałam patrzeć na tego człowieka" - mówiła dziennikarzom Anna K.

Przesłuchany został także strażnik miejski, który obezwładnił napastnika. Nie chciał jednak rozmawiać z dziennikarzami, zasłaniając się niejawnością procesu. Inny strażnik, Dariusz Pietrzak, opowiadał o przebiegu zdarzenia. Mówił, że jego kolega obezwładnił oskarżonego, a gdy on wbiegł, Cyba leżał już na podłodze skuty kajdankami i prosił "żeby go zabić".

"Pan Rosiak już leżał nieruchomo na środku korytarza, gdy go obróciłem, oznak życia nie dawał. Zaczęła go reanimować pracownica biura, która jest lekarzem. (...) Zadzwoniłem na pogotowie, dyspozytorka udzieliła informacji, jak pomóc rannemu (Pawłowi Kowalskiemu - PAP) i zatamować krwawienie; dzięki temu chyba to przeżył" - opowiadał.

Pełnomocnik Pawła Kowalskiego, mec. Michał Król powiedział, że wszystkie zeznania były istotne, bo potwierdzają tezę aktu oskarżenia. "Potwierdzają to, że ta zbrodnia, dokonana z motywów politycznych, była wykonana z premedytacją" - powiedział Król. Dodał, że oskarżony na sali zachowuje się bardzo spokojnie.

Pełnomocnik rodziny Marka Rosiaka, mec. Marek Markiewicz poinformował, że po upublicznieniu wizerunku i nazwiska oskarżonego pojawiły się sygnały od osób, które widziały zabójcę przed zbrodnią. W jego ocenie ważne jest to, co Cyba robił i z kim się stykał, "chodząc z pistoletem w kieszeni kilka miesięcy przed zdarzeniem".

"Są takie sygnały. Wiele osób obejrzało relacje z poprzedniej rozprawy, wiele osób - jak słyszałem - widziało w różnych miejscach zabójcę. Być może ma to znaczenie dla tej sprawy" - dodał. Według niego, jedna z takich relacji wskazuje na miejsce pobytu Cyby, które wcześniej się nie pojawiało. Nie wykluczył wniosku o powołanie w związku z tym świadka do przesłuchania.

Reprezentujący syna Marka Rosiaka mec. Piotr Pszczółkowski liczy, że proces może zakończyć się jeszcze w tym roku. Kolejny termin rozprawy wyznaczony został na 13 grudnia. "Należy przyjąć, że być może zostanie wyznaczony jeszcze jeden termin na głosy stron. Ale wiele wskazuje na to, że w tym roku jest szansa na wyrok" - powiedział.

Do zbrodni doszło 19 października ubiegłego roku

Jak ustalono, Ryszard Cyba wtargnął z bronią w ręku do łódzkiej siedziby PiS. Zastrzelił działacza partii i asystenta europosła Janusza Wojciechowskiego, Marka Rosiaka oraz ranił nożem Pawła Kowalskiego, asystenta posła Jarosława Jagiełły. Napastnika obezwładnił strażnik miejski. Według świadków tragedii mężczyzna krzyczał, że chciał zabić Jarosława Kaczyńskiego i "powystrzelać pisowców".

Łódzka prokuratura oskarżyła Cybę o zabójstwo i usiłowanie zabójstwa. Według śledczych motywem zbrodni była przynależność polityczna obu ofiar. Odpowiada on także za nielegalne posiadanie broni. Mężczyzna w śledztwie przyznał się do zarzucanych czynów, ale odmówił składania wyjaśnień. Według biegłych psychiatrów w chwili zbrodni był poczytalny.

Sąd zgodził się na ujawnienie danych osobowych i wizerunku oskarżonego. Według obrońcy przed sądem oskarżony przyznał się do winy i złożył wyjaśnienia. Grozi mu dożywocie.

Proces toczy się w największej sali łódzkiego sądu okręgowego; oskarżony jest dowożony z aresztu śledczego w Piotrkowie Tryb., gdzie przebywa w celi dla szczególnie niebezpiecznych przestępców. Proces jest utajniony na wniosek pełnomocników żony i syna Marka Rosiaka oraz Pawła Kowalskiego, którzy występują jako oskarżyciele posiłkowi.