Szef PE Jerzy Buzek spotkał się w sobotę w Trypolisie z przywódcą Narodowej Rady Libijskiej Mustafą Dżalilem. Zaproponował Libii współpracę gospodarczą i polityczną z państwami UE i podkreślił, że kraj powinien przestrzegać praw człowieka.

Współpraca polityczna między UE a Libią ma obejmować m.in. wymianę polityków, aby "można było pokazać nasze doświadczenie europejskie, jeśli chodzi o tworzenie systemu demokratycznego" - wyjaśnił Buzek.

Szef Parlamentu Europejskiego zaproponował Libii wymiany studenckie oraz program szkoleń urzędników, którzy tworzyliby w kraju, który obalił reżim Muammara Kadafiego po 42 latach rządów dyktatora, "procedury i instytucje demokratyczne".

Dżalil powiedział, że Buzek zaoferował Libii pomoc w "szkoleniu młodych polityków i pomoc w zrozumieniu, w jaki sposób tworzyć partie polityczne".

Przewodniczący PE podkreślił też, że Libia powinna zacieśniać współpracę z Unią dla Śródziemnomorza, która powstała w 2008 r. z inicjatywy prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego. W jej skład wchodzi 27 państw UE i 16 państw położonych na południowym wybrzeżu Morza Śródziemnego i na Bliskim Wschodzie.

Buzek przekonywał nowe władze, aby podpisały wszystkie ONZ-owskie konwencje dotyczące ochrony praw człowieka, mniejszości oraz kobiet.

Na spotkaniu omawiano też współpracę gospodarczą między krajami UE a wyzwoloną Libią. Buzek zaproponował wspólne projekty energetyczne, m.in. budowę elektrowni słonecznych na pustyni oraz projekty infrastrukturalne. "Połączyłyby one nasze gospodarki, ale po pierwsze połączyłyby naszych ludzi i stworzyły miejsca pracy w Libii" - wyjaśnił Buzek.

"Partnerstwo z naszymi najbliższymi sąsiadami - bo kraje leżące naokoło Morza Śródziemnego są najbliższymi sąsiadami UE - jest ważne z każdego punktu widzenia. Chcemy budować demokrację naokoło Europy, chcemy mieć stabilne systemy" - powiedział Buzek.

"Odpowiedź ze strony libijskiej jest bardzo pozytywna. (...) "Jesteśmy gotowi do współpracy i do współdziałania" - dodał przewodniczący PE.

Zaznaczył, że wyzwolenie kraju "to dobry początek", ale przed Libią jeszcze stoi wiele wyzwań. Nawiązał do wcześniejszej wizyty na będącym symbolem rewolucji Placu Męczenników w centrum Trypolisu. "Spotkałem dziesiątki entuzjastycznych Libijczyków. Powtarzałem, że droga, która jest jeszcze przed nimi jest również trudna. To, czego dokonali, to jest rzecz niezwykła, możemy im gratulować odwagi i przezorności, zdecydowania, ale teraz jest następny trudny okres" - powiedział szef PE.

Nazywając UE "najbliższą nam organizacją", Dżalil zaznaczył, że kraje unijne "wspierały Libię gospodarczo i humanitarnie" podczas rewolucji. Zapewnił, że Libia "z niecierpliwością oczekuje na współpracę gospodarczą" z UE.

Dodał, że Buzek zachęcił Narodową Radę Libijską, czyli tymczasowe władze Libii, "do podpisania wszystkich międzynarodowych konwencji dotyczących m.in. poszanowania praw człowieka".

Przed hotelem Buzek rozmawiał z uczestnikami protestu przeciwko obecności najemników w Libii

Szef NRL zapowiedział na konferencji prasowej, że za miesiąc powołany zostanie w Libii nowy rząd.

Po spotkaniu z Dżalilem, przed hotelem, w którym zatrzymała się delegacja PE, Buzek rozmawiał z uczestnikami protestu przeciwko obecności najemników w Libii. Kilkudziesięciu mieszkańców regionu Marzuk na południowym wschodzie kraju twierdzi, że najemnicy, opłacani niegdyś przez reżim Kadafiego w celu stłumienia powstania, nadal przebywają w regionie i terroryzują lokalną społeczność. "Najemnicy nadal są na południu Libii", "Chcemy być bezpieczni we własnych domach" - głosiły transparenty.

"Tak jak wszyscy Libijczycy cieszymy się z wolności i upadku reżimu. Ale cierpimy z powodu pozostałości reżimu. Najemnicy zagrażają naszemu bezpieczeństwu" - mówił jeden z demonstrantów z Marzuk, regionu zamieszkanego przez ok. 78 tys. ludzi. "Tam dochodzi do zbrodni przeciw ludzkości. Ludzie są zastraszani" - dodał.

Temat najemników Buzek poruszył podczas późniejszych rozmów z przedstawicielami NRL, m.in. z ministrem sprawiedliwości Muhammadem al-Alagim.

Szef PE w niedzielę uda się do obozu dla uchodźców Szusza, na granicy tunezyjsko-libijskiej przy przejściu Ras Al-Dżedir. Następnie poleci do Tunisu. W stolicy Tunezji spotka się w poniedziałek z liderami zwycięskich ugrupowań, które wejdą w skład konstytuanty.