B. szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego Mariusz Kamiński nie stawił się w środę na procesie b. posłanki PO Beaty Sawickiej, gdzie miał zeznawać jako świadek. Obrona wnosi o "środki dyscyplinujące" wobec niego. Sąd na razie nie podjął decyzji.

Kamiński przysłał Sądowi Okręgowemu w Warszawie faks z prośbą o usprawiedliwienie nieobecności, bo ma "ważne prace osobiste". Obrońca Sawickiej mec. Mikołaj Pietrzak wniósł by nieobecność uznać za nieusprawiedliwioną i zastosować "środki dyscyplinujące, bo w gruncie rzeczy nie podał żadnych przyczyn". Do wniosku przyłączył się prok. Rafał Maćkowiak. "Trudno uznać takie usprawiedliwienie za wystarczające" - ocenił. Decyzja sądu o ewentualnym ukaraniu Kamińskiego grzywną zapadnie później. Na razie sąd wezwał go ponownie na 16 czerwca.

W środę jako świadek zeznawał b. wiceszef CBA Maciej Wąsik (prokuratura w śledztwie nie przesłuchała nikogo ze ścisłego kierownictwa Biura).

Wąsik (z wykształcenia archeolog, obecnie radny Warszawy z mandatu PiS) nadzorował zarząd operacyjno-śledczy CBA, który prowadził operację wobec Sawickiej. Zeznał, że o sprawie dowiedział się wiosną 2007 r. z notatki służbowej funkcjonariusza działającego "pod przykryciem". "Podczas działań w procedurze legalizacyjnej uzyskał on informację, że wśród uczestników kursu przyszłych członków rad nadzorczych spółek Skarbu Państwa pojawił się pomysł zakupu czy też skorumpowania kogoś, kto by udostępnił im pytania egzaminacyjne" - zeznał świadek. "Wydaje mi się, że były tam nazwiska, w tym Sawickiej oraz posłanki Wolak" - dodał. Wyjaśnił, że agent Tomek zapisał się na ten kurs, bo "chciał się zalegendować". Świadek zasłonił się tajemnicą co do szczegółów.

"Nie wydawałem żadnych instrukcji w operacji wobec Sawickiej; uznawałem sprawę za dobrze prowadzoną i dobrze dokumentowaną"

Według niego "ta pierwsza informacja została przyjęta do wiadomości; mógł pójść sygnał kontynuowania działań". Zaznaczył, że nie było "szczegółowych instrukcji dla tego funkcjonariusza; chcieliśmy wiedzieć, co z tego wyniknie". Dodał, że po jakimś czasie "dostaliśmy informację, że odezwała się do niego Sawicka z prośbą o spotkanie". "Złożyła mu propozycję - wierząc, że to biznesmen z pieniędzmi - wspólnego zrobienia interesu; propozycja miała stricte korupcyjny charakter w sensie powoływania się na wpływy; funkcjonariusz wszedł w tę grę" - zeznał Wąsik. "Dopiero wtedy ZOŚ wszczął sprawę operacyjną. Nie była to pierwsza sprawa, w której przechodzili parlamentarzyści" - podkreślił.

Wąsik mówił, że weryfikowano "pierwszą informację" od agenta, m.in. doszło do jego spotkania z posłanką na Helu, gdzie padły szczegóły oferty. "Wtedy złożyliśmy wniosek o zgodę na operację kontrolowanego wręczenia korzyści majątkowej, na co dał zgodę prokurator generalny" - zeznał. Podkreślił, że "kwoty wręczonych Sawickiej pieniędzy wynikały z jej żądań". "Ona mówiła, że potrzebuje pieniędzy na sfinansowanie swej kampanii wyborczej" - oświadczył Wąsik.

Potwierdził, że w sprawie Sawickiej CBA korzystało z pomocy funkcjonariusza FBI, który był potrzebny "do legendowania". "Pojawił się na spotkaniu na Helu; miał uwiarygodnić kapitał, którym dysponują nasi funkcjonariusze pod przykryciem" - sprecyzował Wąsik.

"Nie wydawałem żadnych instrukcji w operacji wobec Sawickiej; uznawałem sprawę za dobrze prowadzoną i dobrze dokumentowaną" - zeznał świadek. Dodał, że były zaś "uwagi do techniki operacyjnej ze względu na to, że jakość nagrań pozostawiała wiele do życzenia z powodu niedoskonałości techniki". Przyznał, że odsłuchał część rozmów z Sawicką, potajemnie nagranych przez agenta CBA "Tomasza Piotrowskiego" (ma w procesie status świadka incognito, choć wiadomo, że chodzi o ogólnie dziś znanego Tomasza Kaczmarka, emerytowanego już oficera CBA).

Wąsik dziś uznaje za błąd ujawnienie przez CBA nagrań z Sawicką krótko przed wyborami w 2007 r.

Wąsik odmówił odpowiedzi na pytanie obrony, czy CBA opracowywało profile psychologiczne osób rozpracowywanych. Mec. Pietrzak indagował, czy Tomek nagrywał wszystkie swe rozmowy z oskarżoną i czy w całości. "Sprzęt zminiaturyzowany ma swoje wady, m.in. zasilanie, co powoduje, że nie ma możliwości długiego nagrania. Na pewno nie było polecenia, by pewnych rozmów nie nagrywać" - odpowiedział Wąsik. "A czy Tomek korzystał z rad stylisty?" - pytał mecenas. "Nie przypominam sobie. On sam decydował jak się ubierać, w konsultacji z przełożonymi" - odparł świadek.

Wąsik dziś uznaje za błąd ujawnienie przez CBA nagrań z Sawicką krótko przed wyborami w 2007 r. "Wtedy byłem zwolennikiem tego, bo padały zarzuty, że CBA to gestapo i że działa politycznie" - dodał.

CBA zatrzymało Sawicką w październiku 2007 r., gdy przyjmowała - jak uznano - łapówkę za ustawienie przetargu na zakup dwuhektarowej działki na Helu. Szczegóły nagłośnił Kamiński tuż przed wyborami, co wywołało wątpliwości PO i części mediów co do domniemanego politycznego tła operacji CBA wobec Sawickiej (usuniętej wtedy z PO). Jest oskarżona o podżeganie i nakłanianie do korupcji oraz płatnej protekcji, przyjęcie 100 tys. zł korzyści majątkowej i powoływanie się na wpływy w organach władzy. O to samo oskarżono burmistrza Helu Mirosława Wądołowskiego. Grozi im do 10 lat więzienia. Proces ruszył w październiku 2009 r. Sawicka twierdzi, że Tomek prowokował ją do zachowań, które dziś kwalifikowane są jako korupcyjne. Nie wiadomo, kiedy zapadnie wyrok.