Poniedziałkowe spotkanie przywódców Trójkąta Weimarskiego to sukces polskiego prezydenta - uważa PO. Zdaniem opozycji, spotkanie nie przyniosło konkretów. PSL uważa, że jeszcze za wcześnie, by mówić o reaktywacji Trójkąta.

W poniedziałek w Warszawie doszło do spotkania przywódców państw Trójkąta Weimarskiego. Bronisław Komorowski, Angela Merkel i Nicolas Sarkozy rozmawiali w Wilanowie m.in. o polskiej prezydencji w UE i europejskiej polityce obronności. Na szczeblu prezydencko-kanclerskim spotkanie odbyło się po ponad czteroletniej przerwie.

Według wiceszefa sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych Roberta Tyszkiewicza (PO), spotkanie Trójkąta Weimarskiego w Polsce to ważne osiągnięcie prezydenta Komorowskiego. "Formuła współpracy trójstronnej, która wydawała się już wygasła, powraca do życia, taka reanimacja Trójkąta leży w interesie Polski" - podkreślił w rozmowie z PAP.

Przyznał jednocześnie, że trwałe ożywienie Trójkąta nie będzie łatwym procesem.

Zdaniem Tyszkiewicza, bardzo ważna była deklaracja przywódców o kontynuacji współpracy. Dobrym pomysłem - jego zdaniem - jest też możliwość rozmów trzech przywódców z prezydentem Rosji. "To jest dobry pomysł, aby o współpracy Rosja-UE rozmawiać z naszym udziałem. Trójkąt jest najlepszym gwarantem, że ważne dla Polski sprawy związane z polityką sąsiedztwa wobec Rosji będą rozważane z naszym udziałem" - zaznaczył.

Jak dodał, kolejną dobrą informacją jest deklaracja kanclerz Angeli Merkel, że będzie wspierać starania Polski, jeśli chodzi o politykę sąsiedztwa w stosunku do Białorusi. "To dla nas bardzo ważne, bo chcemy być liderem Unii - jeśli chodzi o politykę UE na Wschodzie, m.in. w kwestii Partnerstwa Wschodniego" - mówił polityk PO.

"Najważniejsze w polityce zagranicznej są nie gesty, nie fotografie, najważniejsze są konkrety. Dzisiejsze spotkanie nie przynosi żadnych konkretów" - ocenił wiceszef sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych Karol Karski (PiS).

Według niego, spotkanie nie zostało przygotowane merytorycznie. "Spotkanie ma charakter wyłącznie wizerunkowy, jak cała obecna polityka zagraniczna" - podkreślił Karski.

Jego zdaniem, słowa Komorowskiego o ewentualnym spotkaniu przywódców Trójkąta Weimarskiego z prezydentem Rosji (pytany przez dziennikarzy prezydent ocenił, iż byłoby ono wskazane) świadczą o tym, że jeszcze nic w tym kierunku nie zostało zadecydowane ani przygotowane.

Skoro prezydent się nad tym dopiero zastanawia, to oznacza, że nic nie jest przygotowane, a jest już bardzo, bardzo późno, przecież prezydencję przygotowuje się z bardzo dużym wyprzedzeniem" - powiedział Karski.

Inny z wiceszefów Komisji Spraw Zagranicznych Tadeusz Iwiński (SLD) podkreślił w rozmowie z PAP, że Trójkąt Weimarski trzeba "wypełnić treścią". W opinii posła Sojuszu, w przeciwieństwie do Grupy Wyszehradzkiej (Polska, Czechy, Słowacja i Węgry), która jest instytucją regionalną, dla Trójkąta Weimarskiego trudniej jest znaleźć "nić przewodnią".

W ocenie Iwińskiego, jednym z pól, na których mogą współpracować Polska, Francja i Niemcy jest nadanie Unii Europejskiej "nowej żywotności". "Motor niemiecko-francuski tu już nie wystarczy" - uważa polityk SLD. Jak dodał, nie można też dopuścić do stworzenia UE dwóch prędkości i podziału na członków Wspólnoty, którzy są w strefie euro i tych, którzy są poza nią.

Według polityka Sojuszu, Trójkąt może też inicjować współpracę naukowo-techniczną trzech państw, w zakresie bezpieczeństwa i obrony, a być może i koordynację polityki wschodniej.

Poseł PSL Janusz Piechociński ocenił w rozmowie z PAP, że ogłaszanie reaktywacji Trójkąta jest przedwczesne. Zwrócił uwagę, że interesy Niemiec i Francji są w bardzo dużym stopniu inne niż interesy Polski, dlatego trudno sobie wyobrazić stałą współpracę tych trzech krajów. Zaznaczył, że forum do kooperacji między państwami europejskimi jest UE i to tam dochodzi do rozmów i wypracowywania stanowisk krajów Wspólnoty.

Piechociński zwrócił uwagę, że współdziałanie Warszawy, Berlina i Paryża może mieć miejsce, ale tylko w odniesieniu do konkretnych wyzwań. Polityk sceptycznie widzi możliwość powstania stałego sojuszy trzech państw. Przypomniał, że Trójkąt powstał w innej rzeczywistości, gdy Polska byłe jeszcze daleka od przystąpienia do UE. "Na kilku poziomach następuje dezintegracja woli współpracy, która jeszcze przed kilku laty była silna" - stwierdził polityk.

Europoseł PJN Paweł Kowal, pytany przez PAP jak ocenia szczyt w Warszawie, powiedział: "To zależy od oceny szczerości deklaracji przywódców Francji i Niemiec". Jak dodał, domaga się konkretów.

"Kiedy prezydent Francji chwali polskiego prezydenta za otwartą postawę wobec Rosji, to jednak powinien brać pod uwagę fakt, że Polska jest zaniepokojona tym, iż Francja właśnie z inicjatywy prezydenta Sarkozy'ego dostarcza do państwa spoza NATO sprzęt tak wysokiej klasy i tak specjalny jak Mistrale" - powiedział Kowal.

Odniósł się w ten sposób do podpisanego pod koniec stycznia francusko-rosyjskiego międzyrządowego porozumienia o sprzedaży Rosji czterech francuskich okrętów typu Mistral. Do transakcji doszło mimo wcześniejszych prób jej powstrzymania przez Gruzję i niektóre państwa NATO, w tym USA.

Oceniając poniedziałkowe deklaracje niemieckiej kanclerz Angeli Merkel, Kowal powiedział, że "tu również miarą powagi współpracy w Trójkącie Weimarskim będzie przede wszystkim realizacja zapowiedzi, że Polska uzyska wsparcie w rozwijaniu Partnerstwa Wschodniego". "Jak dotychczas to wsparcie (...) było absolutnie niewystarczające, jeśli chodzi o polskie oczekiwania i ambicje" - ocenił.

Kowal odniósł się także do wypowiedzi prezydenta, że "byłoby ze wszech miar wskazane" doprowadzenie do spotkania prezydentów Polski, Francji i Niemiec z prezydentem Rosji.

"Myślę, że lepiej by było, gdyby prezydent Komorowski przekonał przywódców Niemiec i Francji do tego, by podczas naszej prezydencji zakończyły się rozmowy na temat umowy stworzyszeniowej Unia - Ukraina. (...) Nieustanne mówienie o relacjach z Rosją w taki sposób, jakby to był nasz jedyny sąsiad na wschodzie, nie przysłuży się dobrze pozycji Polski w Europie" - zaznaczył Kowal.