Nazwisko Drzewieckiego w ostatnich miesiącach najczęściej pojawia się w kontekście tzw. afery hazardowej. W związku z tą sprawą w październiku 2009 r. Drzewiecki został odwołany z funkcji ministra sportu. Według materiałów CBA Drzewiecki oraz były szef klubu PO Zbigniew Chlebowski mieli lobbować na rzecz biznesmenów z branży hazardowej, przede wszystkim Ryszarda Sobiesiaka. Obaj temu zaprzeczali.
Po wybuchu afery hazardowej Chlebowski zawiesił swe członkostwo w partii i w klubie PO. Drzewiecki w dalszym ciągu należy do obu struktur i wydaje się, że właśnie wraca do łask.
"Kolegów nie zostawia się w biedzie"
"Kolegów nie zostawia się w biedzie" – uzasadnił w wypowiedzi dla "Newsweeka" przyznanie Drzewieckiemu miejsca na liście poseł należący do władz PO. Przypomniał również, że prokuratura umorzyła już śledztwo dotyczące "przecieku" o działaniach CBA w związku z aferą hazardową.
Miejsce Drzewieckiego na liście wyborczej PO do niedawna stało pod znakiem zapytania. O jego kandydowaniu do Sejmu negatywnie wypowiadała się prezydent Warszawy, Hanna Gronkiewicz-Waltz.
"Wiem, że on (Drzewiecki) bardzo chciał (kandydować w wyborach), bo nawet mi o tym mówił, ale trzeba by dokończyć (...) tę sprawę hazardową. Wydaje mi się, że na razie to nie jest sprawa zakończona, od strony też i karnej. Nie sądzę, żeby w tym momencie mógł być kandydatem na posła" – mówiła pod koniec ubiegłego roku w TVN24 prezydent Warszawy.
A co z Chlebowskim?
Jednocześnie Gronkiewicz-Waltz dawała Chlebowskiemu nikłe szanse na umieszczenie na liście wyborczej PO.
Przyszłość Chlebowskiego w polityce wydaje się mniej różowa niż byłego ministra sportu. Jak nieoficjalnie przyznają posłowie PO, Drzewiecki od kilku miesięcy usilnie zabiegał u premiera Donalda Tuska i marszałka Sejmu Grzegorza Schetyny o przywrócenie go do łask. ”Chlebowskiemu tej determinacji zabrakło” – powiedział „Newsweekowi” proszący o anonimowość poseł PO.