W Egipcie istnieje groźba, że rozruchy przerodzą się w wojnę domową - powiedział w czwartek w Izbie Deputowanych w Rzymie minister spraw zagranicznych Włoch Franco Frattini. Poinformował, że MSZ skontaktował się z 14 tysiącami włoskich turystów w tym kraju.

"Włochy potępiają wszelkie formy przemocy, zastraszania dziennikarzy ze wszystkich krajów" oraz epizody podżegania do stosowania siły, które mogą być "oznaką wojny domowej"- mówił szef dyplomacji w swym wystąpieniu w niższej izbie parlamentu.

Minister Frattini ogłosił po telefonicznej rozmowie z wiceprezydentem Egiptu Omarem Suleimanem, że władze w Kairze proponują referendum w kraju w sprawie reform konstytucyjnych, które stanowić będzie podstawę dla przyszłych wyborów. Ponadto poinformował, że wiceprezydent zwrócił się do Włoch z prośbą o to, by były "w Europie rzecznikiem poparcia dla mapy drogowej", wyznaczającej kierunek przemian politycznych w Egipcie, co "pozwoliłoby wyjść z obecnego kryzysu".

"Czas pokaże, czy taka mapa drogowa będzie wystarczająca, by uspokoić protesty" - wskazał Frattini. Zwrócił też uwagę, że dotychczasowe inicjatywy nie przyniosły rezultatów. "Ludzie na placu (Tahrir) wciąż żądają głośno dymisji Mubaraka, a druga część manifestuje w obronie prezydenta, lecz większość ludzi potrzebuje powrotu do normalności" - ocenił szef włoskiego MSZ.

Wyraził przekonanie, że potrzebny jest "pakt europejski dla południowego brzegu Morza Śródziemnego". "Nie możemy pozwolić sobie na ryzyko, żeby basen tego morza stał się miejscem tranzytowym napływu zdesperowanych ludzi" - oznajmił.

Przedstawiając informację na temat sytuacji w Egipcie Frattini ogłosił, że sztab kryzysowy przy MSZ w Rzymie skontaktował się z 14 tysiącami włoskich turystów w tym kraju. Po wybuchu rozruchów do kraju powróciło dzięki pomocy resortu 4500 osób.

"Wielokrotnie odradzaliśmy podróże i przemieszczanie się po kraju" - powiedział Franco Frattini. "Ten włoski przykład zastosowały inne kraje europejskie i nie tylko" - zaznaczył.