W niedzielnych wyborach prezydenckich na Białorusi zwyciężył urzędujący prezydent Alaksandr Łukaszenka zdobywając 79,67 proc. głosów - poinformowała w poniedziałek nad ranem szefowa Centralnej Komisji Wyborczej Lidzija Jarmoszyna. Podczas demonstracji w Mińsku, w której wzięło udział od 20 do 40 tys. osób, pobito kilku kontrkandydatów Łukaszanki, zatrzymano kilkuset demonstrantów, protestujących przeciwko sfałszowaniu wyborów.

Są to wstępne rezultaty po przeliczeniu 100 proc. głosów. Frekwencja wyniosła 90,66 proc - podała CKW.

Zatrzymano 7 z 9 kandydatów w wyborach prezydenckich

Zatrzymano siedmiu reprezentujących opozycję z dziewięciu kandydatów w wyborach prezydenckich na Białorusi, które odbyły się w niedzielę - poinformowała agencja AFP. Agencja pisze też o zatrzymaniu w Mińsku swojej korespondentki.

Siedmiu opozycyjnych kandydatów zatrzymano w nocy z niedzieli na poniedziałek po rozpędzeniu przez białoruską milicję wielotysięcznej manifestacji, która odbyła się po wyborach w Mińsku - pisze agencja AFP powołując się na źródła zbliżone do kandydatów.

Dziennikarka AFP Maria Antonova została zatrzymana, gdy wróciła do swego hotelu po tym, jak milicja z użyciem siły rozproszyła w Mińsku manifestację, której uczestnicy protestowali przeciwko "wielu nieprawidłowościom" podczas wyborów.

Dziennikarka zdołała poinformować o swym zatrzymaniu przez komórkę kolegę z AFP, lecz rozmowę natychmiast przerwano - pisze agencja.

Według informacji białoruskich niezależnych i opozycyjnych portali internetowych, w rezultacie niedzielnej manifestacji powyborczej w Mińsku milicja zatrzymała setki ludzi. W manifestacji wg danych szacunkowych uczestniczyło kilkanaście tysięcy ludzi.

Jarmoszyna poinformowała, że spośród kandydatów opozycji najwięcej głosów - 2,56 proc. zdobył lider kampanii "Europejska Białoruś" Andrej Sannikau. Na dalszych miejscach znaleźli się: ekonomista i wiceszef Zjednoczonej Partii Obywatelskiej Jarosław Romańczuk (1,97 proc.), wiceprzewodniczący partii Białoruski Front Narodowy Ryhor Kastusiau (1,97 proc.), lider kampanii "Mów prawdę!" Uładzimir Niaklajeu (1,77 proc.), szef Sojuszu "O Modernizację" Aleś Michalewicz (1,2 proc.), jeden z przywódców grupy inicjatywnej na rzecz stworzenia partii Białoruska Chrześcijańska Demokracja Wital Rymaszeuski (1,1 proc.), ekonomista Wiktar Ciareszczenka (1,08), szef komitetu organizacyjnego na rzecz stworzenia Białoruskiej Partii Socjaldemokratycznej (Narodnej Hramady) Mikoła Statkiewicz (1,04) oraz przedsiębiorca Dźmitry Wus (0,48 proc.).

Według CKW, 6,47 proc. wyborców zagłosowało przeciwko wszystkim kandydatom.

Wyniki te ogłoszono, po tym jak w Mińsku zatrzymane zostały setki uczestników niedzielnej opozycyjnej demonstracji, rozbitej przez milicję. Wśród zatrzymanych są kandydaci: Kastusiau, Rymaszeuski, Sannikau i Statkiewicz. Liderzy opozycji wezwali na wiec, bo uważali, że wybory przebiegły w sposób nieuczciwy.

Na demonstrację nie dotarł Niaklajeu, który w niedzielę wieczorem został napadnięty przez osobników w cywilnych ubraniach, jak twierdzą świadkowie zdarzenia - funkcjonariuszy OMON-u. W rezultacie kandydat znalazł się w szpitalu. Według ostatnich doniesień zabrali go stamtąd w nieznanym kierunku ludzie w cywilu a w biurze kandydata trwa rewizja.

Setki zatrzymanych i rewizje w Mińsku

Według informacji białoruskich niezależnych i opozycyjnych portali internetowych, w rezultacie niedzielnej manifestacji powyborczej w Mińsku milicja zatrzymała setki ludzi; pojawiają się dane o nowych zatrzymaniach i rewizjach.

Organizacja praw człowieka Wiasna prowadziła listę osób zatrzymanych po demonstracji. Według jej danych, zatrzymano około 400 osób. Krótko po manifestacji niezależna gazeta "Biełorusskije Nowosti" podała liczbę około 200 osób. Zaznaczała, że większość z nich jest mocno pobita.

Jak podała późnym wieczorem w niedzielę Wirtualna Polska, ciężko pobity został jej korespondent Aleh Barcewicz. Według jego relacji w szpitalach są dziesiątki ludzi, którzy po wyjściu ze szpitali są zatrzymywani przez milicję.

W biurze organizacji "O sprawiedliwe wybory", która w czasie wyborów prowadziła niezależną obserwację, milicja przeprowadziła w nocy rewizję. Na komisariat trafili działacze organizacji: Walancin Stefanowicz, Uładzimir Labkowicz, Anastasija Łojka, Siarhiej Sys, Źmicier Sapałow i inni. Kampania "O sprawiedliwe wybory" była współorganizowana przez Wiasnę.

Szef Zjednoczonej Partii Obywatelskiej Anatol Labiedźka został zabrany przez ubranych po cywilnemu ludzi, którzy wyłamali drzwi do jego mieszkania - podała partia na swoim portalu internetowym.

Według gazety "Nasza Niwa", zatrzymany został jeszcze jeden kandydat w wyborach prezydenckich, lider Sojuszu "O Modernizację" Aleś Michalewicz. Gazeta podała, że wyłamano drzwi jego mieszkania i wywieziono go w nieznanym kierunku.

Strona internetowa jednego z kandydatów opozycji w wyborach, Uładzimira Niaklajeua podała, że na komisariat przewieziono działaczy jego sztabu, a w biurze sztabu nieznani ludzie, prawdopodobnie funkcjonariusze milicji, prowadzą rewizję.

Opozycja wezwała do demonstracji w niedzielę wieczorem, gdy zakończyły się wybory prezydenckie, w których o czwartą kadencję ubiegał się prezydent Alaksandr Łukaszenka. Demonstracja na Placu Niepodległości została rozbita przez milicję.

W wyborach startowało 10 kandydatów

W tegorocznych wyborach startowała rekordowa liczba kandydatów - aż 10, w tym ubiegający się o czwartą kadencję Alaksandr Łukaszenka. Kandydaci opozycji zauważyli, że tegoroczna kampania wyborcza była stosunkowo liberalna w porównaniu z poprzednimi wyborami.

W sprawie tegorocznych wyborów nie wypowiedziały się jeszcze misje obserwatorów, w tym Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE) i Wspólnoty Niepodległych Państw (WNP).

Przewodniczący delegacji Parlamentu Europejskiego ds. współpracy z Białorusią Jacek Protasiewicz (PO) powiedział PAP: "Nawet jeśli kampania wyborcza przebiegała dużo lepiej niż w latach poprzednich, to już wydarzenia po zakończeniu głosowania pokazały, jak daleko władze białoruskie są od standardów demokratycznych. Pobicia i aresztowania niezależnych kandydatów to nie jest sposób na dialog z opozycją".