Agencja musi wydać kilkanaście tysięcy złotych. Jeśli jednak zabieg się powiedzie, może liczyć na 20 proc. zarobków dziewczyny. Dobry kontrakt reklamowy może opiewać nawet na 100 tys. zł
Lubuski fotograf Tomasz Gawełkiewicz, który robił zdjęcia na tegorocznej gali Miss Polski, mówi, że dziewczyny z prowincji mają gorsze perspektywy niż te z wielkich miast, są więc bardziej zdeterminowane, by zarobić na własnej urodzie. Ale by zarabiać, trzeba przejść długą drogę. Przez konkursy organizowane w domach kultury. Startujące tam dziewczyny marzą, by zauważyli je agencja regionalna lub poszukiwacz piękności z dużego miasta.
Łukasz Kaźmierczak, dziennikarz lubuskiej prasy, przeprowadził wiele wywiadów z dziewczynami na prowincji. Twierdzi, że niemal każda wysyła zdjęcia do agencji modelek i próbuje sił w eliminacjach do konkursu piękności. – To dla nich możliwość rozwoju, przygoda, ale za swoją ciężką pracę rzadko otrzymują wyższe niż symboliczne wynagrodzenie – mówi Kaźmierczak.
Żeby być miss, nie wystarczą naturalne walory. Dziewczyny muszą zainwestować we fryzjera, w makijaż, nauczyć się chodzić po wybiegu. Oddział salonu fryzjerskiego Gabriel Professional w Żarach nie narzeka na brak klientek. – Ostatnio czesałyśmy dziewczyny na konkurs Miss Lubska. Przedłużały sobie włosy, co kosztuje 1200 zł. Zainteresowaniem cieszą się też fale i loki za 100 – 200 zł. – opowiada fryzjerka Marzena Wiśniewska.
Tygodniowy kurs dla modelek w agencji Golden Models kosztuje 300 zł, ale są i takie za 1000 zł. – Podczas kursu przez 5 – 7 godzin w tygodniu dziewczyna może się nauczyć profesjonalnego wizażu, poruszania po wybiegu, prezentacji odzieży, ma zajęcia z mimiki twarzy i spotkanie z dietetyczką – mówi Gabriela Lizner. Agencję otworzyła dwa lata temu. Nie narzeka na dochody.
Niektóre dziewczyny osiągają szczyt. Kasia Borowicz, Miss Polonia 2004, mieszka w Mediolanie, „chodzi” u Prady. Wystąpiła w wielu reklamach telewizyjnych. – Pochodzę z Ostrowa Wielkopolskiego i obserwuję, że wiele osób z modowego światka wydobyło się ciężką pracą z prowincji – mówi „DGP”. Wspomina, że w wieku 5 lat urządzała pokazy dla rodziny, a pierwszą sesję zrobiła dla firmy znajomego ojca. To on został potem jej menedżerem, woził na sesje, do agencji modelek.
Aby wypromować dziewczynę, agencja musi zainwestować kilkanaście tysięcy złotych. Tyle kosztowała sesja w Paryżu, w której wzięła udział tegoroczna miss Agata Szewioła. Na początku modelki nie zarabiają wiele. 500 zł za sesję do magazynu, 1000 zł za pokaz mody. – Ale gdy dziewczyna podpisze dobry kontrakt, może zarobić i 100 tys. zł – mówi Monika Sowińska, szefowa agencji Mango Models. Agencja zastrzega sobie prawo do 10 – 20 proc. przyszłych zarobków modelki.