Stworzony w moskiewskim laboratorium stenogram oznaczony numerem 1 był pełen białych plam. – Nie stosowaliśmy żadnych metod poprawy dźwięku. Chcieliśmy uniknąć zarzutów o manipulację – tłumaczy „DGP” jeden ze śledczych. Niemal wszystkie te fragmenty zostały już odczytane. – Pozostają kwestie formalne. Sprawdzamy teraz, czy np. nagranie nie było zmanipulowane. W naszej ocenie nie było żadnych ingerencji – wyjaśnia nam jeden z rozmówców.
Chodziło również o inny aspekt sprawy. Słuchający nagrań Polacy i Rosjanie każdy z kontrowersyjnych fragmentów nagrania uznawali za niezrozumiały. – Źle przez nas zinterpretowana końcówka jakiegoś słowa mogłaby mieć dla śledztwa kolosalne znaczenie i skierować je na błędny tor – wyjaśnia prokurator.
Dlatego minister Jerzy Miller, szef komitetu wyjaśniającego przyczyny katastrofy, przywiózł czystą kopię nagrania. Trafiła do renomowanego krakowskiego Instytutu Ekspertyz Sądowych. Identyczny materiał dostali prokuratorzy prowadzący śledztwo z prokuratury wojskowej – tu jego obróbką zajęli się m.in eksperci z Biura Badań Kryminalistycznych Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Jak się dowiedzieliśmy, są oni autorami jednej z najlepszych na świecie metod oczyszczania nagrań.
– Nagranie z kabiny pilotów pod względem dźwiękowym można porównać do nagrań z koktajl party. Specjalne algorytmy – zwane filtrami adaptacyjnymi – pozwalają zredukować całe tło dźwiękowe i zdecydowanie poprawić jakość nagranej rozmowy – tłumaczy nam jedna z zaangażowanych w sprawę osób.
Podobne metody są wykorzystywane do identyfikacji rozmówców oraz – co najistotniejsze – do weryfikowania, czy nagranie nie było manipulowane. Eksperci z ABW i policji rozwijają te specyficzne techniki, gdyż nagranie często stanowi dowód w śledztwach. Jedne z najgłośniejszych pochodzą z dyktafonu Sławomira Julke, biznesmena z Sopotu, który nagrywał rozmowy m.in z prezydentem tego miasta i premierem Donaldem Tuskiem.
– To ważna dziedzina badań, gdyż człowiek ma względnie słaby słuch: jedna osoba może oglądać obraz z 10 kamer i w tym samym czasie słuchać tylko jednego źródła dźwięku – wyjaśnia nasz rozmówca.
Prace specjalistów nad odtworzeniem pełnego zapisu z kabiny Tu-154M dobiegają końca. Przed trzema tygodniami jeden z odcyfrowanych w Polsce fragmentów przeciekł. Według doniesień telewizji TVN 24 pilot Arkadiusz Protasiuk tuż przed lądowaniem miał powiedzieć: „Jak nie wyląduje/my, to mnie zabije/ą”. Jeśli przeciek okaże się prawdziwy, może świadczyć o nacisku na załogę, aby złamała procedury bezpieczeństwa i lądowała za wszelką cenę.
– To pokazuje, jak ważne jest dokładne, profesjonalne i wiarygodne odczytanie zapisów z czarnej skrzynki – tłumaczy prokurator. Może wpłynąć na kierunek śledztwa, choć nie odpowie na wszystkie trapiące nas pytania, np. o zaniedbania w organizacji wizyty.
110 – tyle niezrozumiałych fragmentów zawiera moskiewski stenogram oznaczony numerem 1