03.06. Warszawa (PAP) - Nie można odpowiedzieć wprost na pytanie, kto - poza bezpośrednimi mordercami - jest winien śmierci ks. Jerzego Popiełuszki - podkreśla w rozmowie z PAP prof. Jan Żaryn.

PAP: Czy można stwierdzić, kto - poza bezpośrednimi sprawcami - był odpowiedzialny za porwanie i zabójstwo ks. Popiełuszki?

Prof. Jan Żaryn: Nie ma odpowiedzi wprost na pytanie, kto jest winien śmierci ks. Jerzego, poza trójką morderców bezpośrednio odpowiedzialnych za ten czyn. Wydaje się, że ekipa Jaruzelskiego, Kiszczaka była zainteresowana wyciszeniem kapłana i w związku z tym musieli brać pod uwagę ewentualny "błąd w sztuce", czyli zabójstwo ks. Jerzego. Wydaje się, że taka logika sytuacyjna wygrała w momencie, w którym z samochodu wyskoczył kierowca księdza. Funkcjonariusze na bieżąco musieli weryfikować swoje wcześniejsze plany.

PAP: Zabójcy od początku planowali morderstwo? Nie chodziło raczej o próbę zastraszenia?

J.Ż.: Pierwsze przesłuchania Piotrowskiego, Pękali i Chmielewskiego świadczą o tym, że porywając ks. Jerzego, mieli plany wariantowe. Z jednej strony brali sznury, kamienie, pałki, przyrządy, które ewidentnie miały służyć zamordowaniu kapłana. Jednocześnie można to traktować jako wyposażenie wariantowe w sytuacji, w której nie uda się go zmusić do samokompromitacji i wyjazdu z kraju.

PAP: Czy wśród najbliższych współpracowników ks. Jerzego byli agenci SB?

J.Ż.: W najbliższym otoczeniu ks. Jerzego niewątpliwie najbardziej aktywnym był tajny współpracownik mający kilka pseudonimów, m.in. "Miecz". On, jako osoba, która zdobyła zaufanie, docierał do niego na pięterko, prowadził rozmowy z ks. Jerzym, uczestniczył w ważnych wydarzeniach, m.in. w grudniu 1983 r. w rozmowach ks. Popiełuszki z jego najbliższymi przyjaciółmi na temat aresztowania, na temat rewizji przy ul. Chłodnej. Dla władz komunistycznych szalenie istotne było to, jak reaguje ks. Jerzy i jego najbliższe otoczenia na wzrastające represje.

PAP: W jakich realiach wychowywał się ks. Popiełuszko? Czy wydarzenia związane z tamtym czasem miały duży wpływ na jego późniejszą postawę?

J.Ż.: Bardzo istotne są rodzinne konotacje. Ks. Jerzy wychowany był na Podlasiu w rodzinie patriotycznej. Jego wuj był ściśle związany z lokalną strukturą Armii Krajowej, prześladowany i zamordowany. Ks. Popiełuszko dorastał w atmosferze wiary w to, że Polska kiedyś będzie niepodległa i w atmosferze jednoznaczności co do charakteru i intencji władzy, która nastała w 1944 roku. Szczególnie na Białostocczyźnie ta władza dała miejscowej ludności jednoznaczny obraz swoich możliwości. Podziemie niepodległościowe na tamtych terenach było bardzo silne i strasznie tępione, zarówno przez NKWD, jak i później przez Urząd Bezpieczeństwa.

To jest bardzo istotny kontekst, który pozwala zrozumieć biografię ks. Jerzego. Oczywiście ważną rolę odegrał także Kościół, który po wojnie pod wodzą prymasa Stefana Wyszyńskiego starał się podtrzymywać społeczeństwo w katolickim systemie wartości i przeciwstawiał się filozofii nienawiści wprowadzonej przez komunizm. Uczył także prawdziwej historii, był łącznikiem między przeszłością, która ma zaniknąć w podręcznikach szkolnych i jest krytykowana, a współczesnymi pokoleniami. To wszystko musiało wpłynąć na sposób myślenia ks. Popiełuszki.

PAP: W którym momencie swojego życia ks. Popiełuszko pierwszy raz osobiście doświadczył, na czym polega destrukcyjne działanie systemu komunistycznego?

J.Ż.: Dla ks. Jerzego pierwszym namacalnym znakiem systemu komunistycznego był pobyt w jednostce wojskowej w Bartoszycach, gdzie w latach 60. XX w. komuniści próbowali dokonać podziału wśród kleryków. To był moment, w którym szukali agentury, szukali również osób, które wyszłyby ze stanu duchownego. Czyli pacyfikacja kleryków. Bardzo ostra lekcja dotycząca powołania kapłańskiego i ks. Jerzy ją wspaniale znosił. Wygrał w tej konfrontacji, to go uzbroiło na przyszłość, chociaż zdrowotnie osłabiło. Od tej pory stał się słaby fizycznie, cierpiał zarówno na chorobę tarczycy, jak i na inne dolegliwości. Po Bartoszycach już nigdy nie był w pełni zdrowym człowiekiem.

PAP: Co dla SB stanowiło bezpośredni pretekst do szczególnego zainteresowania ks. Jerzym?

J.Ż.: Od lat sześćdziesiątych departament IV MSW prowadził teczki ewidencji operacyjnej dla kapłanów, zakładano je każdemu klerykowi. Oczywiście nie wszyscy księża byli tak mocno represjonowani i inwigilowani jak ks. Jerzy. W jego przypadku wyraźna dyspozycja dyrekcji departamentu IV została wydana w kwietniu 1982 r. Chodziło o to, by w sposób szczególny rozpocząć inwigilację i to wiąże się ściśle z Mszami za ojczyznę. Z miesiąca na miesiąc uczestniczyło w nich coraz więcej osób. Po sierpniowej Mszy za ojczyznę z 1982 r. stołeczny urząd spraw wewnętrznych na polecenie dyrekcji departamentu IV rozpoczął sprawę operacyjnego rozpracowania, kryptonim: "Popiel". Do sprawy zostali oddelegowani specjalni funkcjonariusze, jej celem była ścisła inwigilacja ks. Popiełuszki z zastosowaniem wszystkich środków represyjnych, które były w dyspozycji departamentu IV.

PAP: Na czym polegały represje wobec ks. Popiełuszki?

J.Ż.: Było to tworzenie agentury i próby zwerbowania ludzi z otoczenia ks. Jerzego, tak, by otrzymywać bieżące informacje o jego działaniach i planach. Chodziło o jak najbliższe dotarcie do ks. Popiełuszki. We wrześniu 1982 r. odebrano księdzu Jerzemu do 1985 r. prawo posiadania paszportu. To wiązało się z jego konkretną prośbą, ponieważ chciał uczestniczyć w kanonizacji ojca Maksymiliana Kolbego w Rzymie. Od roku 1983 represje wzmagały się.

Prokuratura rejonowa w Warszawie na czele z Anną Jackowską rozpoczęła budowanie aktu oskarżenia, włączona została do tego Służba Bezpieczeństwa i stołeczny Urząd Spraw Wewnętrznych, który miał przygotować materiał do aktu oskarżenia. Polegało to na podrzuceniu do mieszkania ks. Jerzego przy ul. Chłodnej kompromitujących materiałów. W grudniu 1983 r. nastąpiła rewizja, podczas której ujawniono te materiały. Leszek Pękala (jeden z późniejszych zabójców księdza) był jednym z tych, którzy podrzucali naboje, pistolety, materiały wybuchowe, ulotki, to wszystko miało świadczyć o tym, że Solidarność była podziemną organizacją terrorystyczną, a ks. Jerzy błogosławił tę działalność i w związku z tym powinien być skazany na surową karę pozbawienia wolności.

Te represje wiązały się także z fizyczną udręką w postaci wezwań do prokuratury rejonowej. Początkowo w cyklu miesięcznym, potem stanowiły one ustawiczną represję. Podczas przesłuchań ks. Jerzy na ogół odmawiał zeznań, a z notatek, które znajdują się dzisiaj w gestii IPN, widać wyraźnie, że przesłuchania trwały np. od godz. 9 do 16, od godz. 10 do 17. Skoro ksiądz odmawiał zeznań, to była to ewidentna represja, bo zdawano sobie od początku sprawę, że nie ma sensu z punktu widzenia dowodowego tego typu przesłuchanie, natomiast ma sens dla rozmiękczania kapłana. Podczas narad w IV departamencie, których celem było ustalenie sposobu wyciszenia ks. Popiełuszki, podjęto decyzję o takim zastraszeniu ks. Jerzego, by ten albo dobrowolnie wyjechał początkowo na stypendium do Francji, a potem do Rzymu, albo jeśli się nie uda, to drugi wariant, czyli wyciszenie kapłana na zawsze.

Rozmawiał: Paweł Rozwód, Stanisław Karnacewicz (PAP)

pro/ skz/ itm/ mhr/