Wybuch platformy wiertniczej i bezprecedensowa katastrofa ekologiczna mogą doprowadzić koncern do bankructwa
Codziennie BP może tracić nawet 100 tys. barylek ropy. Jakby tego było nie dość, za każdą może zapłacić 1-4 tys. dol. odszkodowania. Łącznie może ono sięgnąć sumy 60 mld dol. Do tego dochodzą sumy, których mogą się domagać mieszkańcy wybrzeży Zatoki Meksykańskiej i warte miliardy kontrakty z USA, jakie odwołuje Biały Dom.
Wczoraj BP przyznało, że próba zatrzymania wycieku ropy w Zatoce Meksykańskiej za pomocą urządzenia top kill – pompującego pod wielkim ciśnieniem zastygające błoto – nie powiodła się. Teraz koncern będzie próbował nałożyć na znajdujący się 1600 metrów pod wodą otwór stutonowe przykrycie z betonu. Jednak ta metoda była już wykorzystywana w ostatnich tygodniach i także okazała się nieskuteczna. Zdaniem ekspertów realna szansa na opanowanie sytuacji pojawi się dopiero w sierpniu, kiedy BP przewiezie na miejsce wypadku nową platformę wiertniczą i spróbuje umieścić ją na miejscu uszkodzonej.

1,1 tys. dol. za jedną baryłkę

To dopiero początek kłopotów firmy. Tempo wycieku ropy spowodowane wybuchem na platformie wiertniczej Deepwater Horizon jest o wiele szybsze, niż do tej pory sądzono. Zamiast 5 tys. baryłek dziennie ma to być od 12 do 19 tys. baryłek. Naukowcy spekulują, że w rzeczywistości każdego dnia z Deepwater Horizon może wyciekać przeszło 100 tys. baryłek. Tak ogromne różnice biorą się z trudności pomiaru skali katastrofy. Ich podstawą są zdjęcia satelitarne powierzchni zatoki – jednak ropa wycieka bardzo głęboko pod wodą i tylko część z niej trafia na powierzchnię.
Ocena wielkości wycieku w praktyce rozstrzygnie o losie BP. Zgodnie z US Clean Water Act za każdą baryłkę ropy, która wyciekła do oceanu, BP będzie musiało zapłacić rządowi USA 1,1 tys. dol. odszkodowania. Jeśli zostanie stwierdzone, że koncern dopuścił się rażących uchybień, kwota ta może wzrosnąć do 4,3 tys. dol. za baryłkę.
Zdaniem brytyjskiego dziennika „Guardian” sześć tygodni od wybuchu platformy BP może się spodziewać pozwu o wypłatę odszkodowań na kwotę 60 mld dol. Suma ta może się jednak podwoić, jeśli do lata firma nie powstrzyma katastrofy. To mogłoby oznaczać bankructwo trzeciego największego koncernu naftowego świata i czwartej grupy kapitałowej w ogóle. W 2009 r. zysk netto BP wyniósł nieco ponad 16 mld dol.

Ropa niszczy wszystko

Firmę mogą także czekać pozwy cywilne ze strony rybaków, szefów ośrodków turystycznych i wszystkich tych, którzy stracili źródła dochodów z powodu zniszczenia wód oceanicznych u wybrzeży Luizjany, Missisipi, Alabamy, Teksasu i Florydy.
– To największa katastrofa ekologiczna w historii USA. Bezpowrotnie wyginęło ponad osiem tysięcy gatunków ryb, ptaków, planktonu, roślin. Co dwa, trzy dni do wody przedostaje się tyle ropy, ile z całego tankowca „Exxon Valdez” (jego przeciek w 1989 r. zniszczył wybrzeża Alaski – red.). Ropa wytryskuje na dużej głębokości i niszczy dosłownie wszystko, nie tylko życie na powierzchni – tłumaczy Paul Montagna, profesor ekologii z Uniwersytetu Corpus Christi.
BP musi się także liczyć z utratą kontraktów. List w tej sprawie do amerykańskiego Senatu wysłał już zastępca prokuratora generalnego Ronald Weich. Do tej pory brytyjski koncern był największym dostawcą paliwa dla Pentagonu – zarabiał na tym 2,2 mld dol. rocznie (12 proc. całego dostarczonego paliwa dla Departamentu Obrony). BP miało także największą liczbę koncesji na wydobycie ropy na wodach federalnych w Zatoce Meksykańskiej. Biały Dom może chcieć odebrać firmie te zdobycze, gdyż prezydent Obama coraz częściej jest oskarżany o bezczynność w sprawie wycieku, a dziennikarze spekulują, że Deepwater Horizon może się stać dla niego taką samą porażką jak huragan „Katrina” dla jego poprzednika.
Biały Dom przestaje ukrywać już zniecierpliwienie. Sekretarz ds. wewnętrznych USA Ken Salazar zarzucił koncernowi, że „przekracza każdy kolejny termin powstrzymania wycieku”. – Jeśli ustalimy, że nie robią tego, co powinni, odsuniemy ich od tej roboty – zagroził.