Skarżący domagał się danych środowiskowych po serii niebezpiecznych zdarzeń (pożarów w bazie paliw, magazynie tworzyw oraz na torfowiskach) w rejonie Kijowa w czerwcu 2015 r. i uzyskał nawet krajowy nakaz udostępnienia informacji w ciągu 48 godzin. Lata egzekucyjnej szamotaniny z urzędami nie przyniosły jednak efektu.
Gdy dane nie są udostępniane
Ministerstwo odpowiedzialne za środowisko wskazywało na pewne publikacje online i wyniki monitoringu kryzysowego, ale ostatecznie przyznało, że kluczowe, porównawcze zestawienia jakości powietrza w rozbiciu na powiaty i poszczególne substancje w ogóle nie powstały w formie wymaganej wyrokiem.
Sądy krajowe zwróciły uwagę na systemowe braki w zarządzaniu informacją, komornik (który zgodnie z prawem ukraińskim jest władny egzekwować wykonanie wyroku także w takich sprawach) finalnie umorzył egzekucję z powodu „niemożności wykonania bez udziału dłużnika”, a ukraiński rzecznik praw obywatelskich podkreślił, że za „informację publiczną” w prawie krajowym uchodzi jedynie to, co już istnieje (zostało wcześniej wytworzone lub utrwalone).
Bez obowiązku tworzenia danych post factum
W wyroku z 11 września 2025 r. ETPC wskazał, że ochrona z art. 10 obejmuje dostęp do informacji, które są „gotowe i dostępne”, a nie nakłada na władze generalnego obowiązku odtwarzania czy tworzenia danych post factum. Trybunał wyraźnie nie chce przekształcić Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności w instrument wymuszający retroaktywne „produkowanie” pomiarów, zwłaszcza gdy ich wiarygodne odtworzenie po czasie nie jest możliwe. Taki pogląd mieści się w linii orzeczniczej Wielkiej Izby we wcześniejszej sprawie Magyar Helsinki Bizottság – art. 10 konwencji może chronić ukierunkowany dostęp do informacji, gdy jej ujawnienie jest istotne dla wolności wypowiedzi, ale osią sprawy pozostaje to, czy materiał faktycznie znajduje się w dyspozycji władz bądź prawo nakazuje jego posiadanie. W omawianej sprawie administracja przekazała tylko część informacji albo wskazała, gdzie ją znaleźć. Niemniej najważniejsza z punktu widzenia skarżącego analiza porównawcza danych środowiskowych nigdy nie została opracowana. W związku z tym w świetle orzeczenia trybunału wieloletnie niewykonywanie krajowego nakazu przestało być „nieproporcjonalną” ingerencją w wolność wypowiedzi, a stało się problemem konstrukcji środka. Wyrok nakazujący doręczenie historycznego zbioru danych, którego nigdy nie skompilowano, nie może być bowiem wykonany.
Wyrok ETPC i ograniczenie możliwości watchdogów
Strasburskiego wyroku nie można jednak odczytywać jako przepustki do urzędniczej niejawności. Trybunał w wyroku odnotował poważne deficyty w sposobie pozyskiwania, porządkowania i upubliczniania informacji środowiskowych w sytuacjach zagrożenia. Zrezygnował z wyciągania szerszych wniosków jedynie dlatego, że skarga z art. 10 – w ujęciu czysto dokumentowym – domagała się nieistniejącego zbioru, a potencjalna podstawa naruszenia z art. 8 (prawo do życia prywatnego w kontekście oddziaływań zdrowotnych i związanych z tym obowiązków proaktywnej informacji) została podniesiona późno i bez mocnej podstawy dowodowej.
Z orzeczenia ETPC płynie sygnał powściągliwości, nie regresu. Trybunał nie wycofuje się z linii chroniącej działalność „watchdogową”, lecz stosuje jej ograniczającą zasadę. Tam, gdzie państwo nie posiada żądanego zbioru informacji ani nie ma prawnonormatywnego obowiązku jego posiadania, art. 10 konwencji nie stanie się dźwignią do jego wytworzenia. Tym samym to na pełnomocnikach będzie spoczywać zadanie wykazania, konkretnie i dowodowo, że informacja jest w rękach państwa lub musi być przez nie gromadzona na podstawie wiążącego prawa. Część przyszłych spraw o dostęp do informacji publicznej potknie się o próg „gotowe i dostępne”. Sprawa Radchenki pomaga te linie dookreślić i zarazem podnosi poprzeczkę wszystkim uczestnikom: władze, które chcą być wiarygodne, muszą zadbać, by krytyczne dane środowiskowe powstawały wtedy, gdy są potrzebne, a skarżący, którzy szukają ochrony w Strasburgu, muszą udźwignąć nie tylko ciężar interesu publicznego, lecz także to, że państwo zbierało żądane informacje lub miało obowiązek to robić. ©℗