Wobec niepopełnienia przestępstwa, umorzono śledztwo przeciwko Januszowi Kaczmarkowi, Konradowi Kornatowskiemu i Ryszardowi Krauzemu w sprawie utrudniania wyjaśnienia domniemanego przecieku z akcji CBA w resorcie rolnictwa - podała dziś Prokuratura Okręgowa w Warszawie.

Kaczmarek (szef MSWiA w rządzie Jarosława Kaczyńskiego), Kornatowski (b. szef policji) i biznesmen Ryszard Krauze byli podejrzani o utrudnianie śledztwa ws. wyjaśnienia przecieku z akcji CBA w resorcie rolnictwa. Kaczmarka, Kornatowskiego i prezesa PZU Jaromira Netzla (jego sprawę wyłączono do oddzielnego prowadzenia) zatrzymała ABW w sierpniu 2007 r. Żaden z nich nie usłyszał zarzutu dokonania przecieku, lecz składania fałszywych zeznań. Śledztwo w sprawie samego przecieku umorzono w październiku br.

O zarzutach informował w 2007 r. wiceprokurator generalny Jerzy Engelking na specjalnej multimedialnej konferencji prasowej, na której przedstawiono podsłuchy rozmów trójki i komputerową symulację przemieszczania się Kaczmarka 5 lipca 2007 r. przez Warszawę, gdy dotarł on na 40. piętro hotelu Marriott, gdzie miał się spotkać z Krauzem. Zatajenie tego spotkania oraz faktu znajomości z Krauzem było podstawą zarzutu prokuratury. Kaczmarek mówił, że nie był źródłem przecieku i zapewniał, że nie łączy go żaden układ z Krauzem - ale nie wyjaśnił, dlaczego nie ujawnił faktu spotkania z nim.

"Prokurator uznał, iż podejrzani Janusz K. i Ryszard K. składając fałszywe zeznania w śledztwie prowadzonym w sprawie utrudniania postępowania prowadzonym przez Prokuraturę Okręgową w Warszawie realizowali przysługujące im prawo do obrony (...) Natomiast w przypadku podejrzanego Konrada K., jak również odnośnie drugiego z zarzucanych czynów podejrzanemu Januszowi K., prokurator uznał, że podejrzani nie popełnili zarzucanych im czynów" - poinformował rzecznik prokuratury Mateusz Martyniuk.

Prokuratura w umorzeniu powołała się na uchwałę Sądu Najwyższego z 2007 r.

Wiadomo, że prokuratura w umorzeniu powołała się na uchwałę Sądu Najwyższego z 2007 r. Głosi ona, że nie można odpowiadać za fałszywe zeznania, jeśli złoży się je w sprawie, w której można być podejrzanym. Uzasadniono to wywodzącym się jeszcze z prawa rzymskiego zakazem samooskarżania się.

Martyniuk nie chciał ujawniać żadnych szczegółów - w pierwszej kolejności mają je bowiem poznać osoby, które były podejrzanymi. Nie wiadomo zatem, jak prokuratura podeszła do zgromadzonych w sprawie materiałów operacyjnych - podsłuchów i kamer. Prawo wymienia ścisły katalog najcięższych przestępstw, w których można stosować takie środki, ale nie ma wśród nich ani przestępstwa fałszywych zeznań ani utrudniania śledztwa. Z drugiej jednak strony polskie prawo nie stawia zakazu używania w śledztwie tak pozyskanych dowodów, czyli "owoców z zatrutego drzewa" (jak to jest np. w prawie anglosaskim).



Decyzja o umorzeniu śledztwa jest nieprawomocna

Decyzja o umorzeniu śledztwa jest nieprawomocna. Mogą się od niej odwołać tylko sami podejrzani, ponieważ nikt inny nie jest stroną tego postępowania. Teoretycznie mogą oni zaskarżyć formułę umorzenia - nie wiadomo, czy tak uczynią.

"Umorzenie mojej sprawy potwierdza to, co już dwa lata temu uznał sąd: że nie ma podstaw prawnych by prowadzić sprawę" - tak Kaczmarek komentuje poniedziałkową decyzję. Przypomniał też inne ustalenie stołecznego sądu, który we wrześniu 2007 r. uznał, że jego zatrzymanie (uznane za "bezzasadne i nieprawidłowe") miało służyć "innym celom niż dobro śledztwa".

Teraz sąd "odwiesi" sprawę, jaką Kaczmarek wytoczył Skarbowi Państwa

Teraz sąd "odwiesi" sprawę, jaką Kaczmarek wytoczył Skarbowi Państwa o 100 tys. zł odszkodowania za niesłuszne zatrzymanie. W czerwcu 2008 r. stołeczny sąd - na wniosek prokuratury - zawiesił ten proces do czasu prawomocnego rozstrzygnięcia śledztwa. We wrześniu 2007 r. Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa uznał zatrzymanie Kaczmarka za "bezzasadne i nieprawidłowe". Podzielono argumenty jego obrońców, że nie trzeba było go zatrzymywać, bo deklarował, że stawi się na każde wezwanie.

W kwietniu br. Sąd Apelacyjny w Warszawie orzekł prawomocnie o przyznaniu Kornatowskiemu 10 tys. zł zadośćuczynienia - on sam domagał się stu tysięcy zł. SA wykazał, iż przyjęta forma doprowadzenia Kornatowskiego do prokuratury "była zupełnie niezasadna i wpłynęła na ocenę jego wizerunku".

Prokuratura Okręgowa w Rzeszowie prowadzi śledztwo w związku z domniemanym przekroczeniem uprawnień przez prokuratorów, funkcjonariuszy ABW i CBA w sprawie przeciwko Kaczmarkowi oraz dotyczące samej konferencji Engelkinga. "Liczę na jednoznaczne rozstrzygnięcie w tej sprawie" - dodał Kaczmarek.