Szef prezydenckiej Kancelarii Władysław Stasiak poinformował dziś, że Lech Kaczyński otrzymał materiały CBA dotyczące nieprawidłowości przy sprzedaży majątku stoczni Gdynia i Stoczni Szczecin. Prezydent - według Stasiaka - jest "poruszony i bardzo zaniepokojony".

Materiały te przesłał szef CBA Mariusz Kamiński do Kancelarii Prezydenta, Kancelarii Premiera i do prezydiów Sejmu i Senatu. W piątek wieczorem szef Kancelarii Premiera Tomasz Arabski poinformował prokuratora generalnego o możliwości popełnienia przestępstwa "w procesie sprzedaży składników majątku Stoczni Gdynia i Stoczni Szczecińskiej Nowej". Według Arabskiego dowody wskazują na uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa przez osoby pełniące funkcje publiczne.

Stasiak powiedział dziś w radiowej Trójce, że jest to rzeczywiście materiał "wagi poważnej". "Trafił do prezydenta. Pan prezydent jest tym poruszony, jest bardzo zaniepokojony" - podkreślił szef prezydenckiej kancelarii. Dodał, że "to oczywiście jest pole do popisu dla prokuratora", ale - według Stasiaka - ta sprawa będzie też musiała być wyjaśniona w Sejmie.

Na pytanie, czy materiał CBA jest "cięższy" niż tzw. afera hazardowa - czyli podejrzenie, że doszło do nieprawidłowości w pracach nad projektem zmian w ustawie o grach i zakładach wzajemnych gdzie politycy PO mieli lobbować na rzecz biznesmenów z branży hazardowej - Stasiak odpowiedział, że trudno takie rankingi ustawiać. "Na pewno jest ciężki" - dodał.

"Jest nad czym się zastanawiać, w jakiej kondycji jest polskie państwo"

Inny gość programu wicemarszałek Sejmu Krzysztof Putra (PiS), który też zapoznał się z materiałami CBA ocenił, że to "materiał wagi ciężkiej, bardzo poważny, bo opisuje stan rzeczy dotyczący funkcjonowania osób na stanowiskach publicznych i to na różnych szczeblach". "Jest nad czym się zastanawiać, w jakiej kondycji jest polskie państwo" - dodał. Zastrzegł jednak, że nie może mówić o szczegółach, bo materiał jest tajny.

Putra powiedział później dziennikarzom, że sprawa dotycząca stoczni "jest poważniejsza od afery hazardowej". "Instytucja, która to badała przyłożyła olbrzymich starań. Jeśli jest to prawda, co tam jest zawarte to są poważne problemy w Polsce" - dodał.

Materiał CBA czytał również wicemarszałek Sejmu Jerzy Szmajdziński (SLD). W jego opinii decyzja Kancelarii Prezydenta o natychmiastowym skierowaniu do prokuratury sprawy podejrzeń nieprawidłowości przy sprzedaży majątku dwóch stoczni "to jedyna decyzja, która była do podjęcia". Według Szmajdzińskiego, "z materiału wynika niebywała ilość arogancji i myślenia, że jesteśmy bezkarni". Wicemarszałkowie otrzymali materiał CBA w piątek, jak powiedział Szmajdziński, przed południem.

Szef Kancelarii Premiera zawiadomił prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przez szefa CBA

W piątek szef Kancelarii Premiera zawiadomił też prokuraturę o drugiej sprawie - podejrzeniu popełnienia przez szefa CBA Mariusza Kamińskiego polegającego na tym, że posiadając materiały pozwalające na wszczęcie postępowania karnego ws. sprzedaży majątku stoczni w Gdyni i w Szczecinie, nie zawiadomi prokuratury.

Do tego zawiadomienia odniósł się m.in. Szmajdziński "Myślę, że mogę powiedzieć, że Mariusz Kamiński zastrzega w tym dokumencie, że są końcowe prace nad doniesieniem CBA do prokuratury i dlatego rozsyła to takim osobom, które mają być depozytariuszami, ze względu na to, że spodziewa się w każdej chwili swojej dymisji. Myślę, że intencją było, żeby ta sprawa nie została zostawiona w archiwach CBA" - powiedział Szmajdziński. Dodał, że sądzi, iż mówiąc to nie naruszył tajemnicy państwowej.

Z kolei Stasiak ocenił, że złożenie przez Arabskiego zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Kamińskiego postawiło "w trochę trudnej sytuacji premiera". Bo - według niego - powstaje pytanie dlaczego takiego zawiadomienia nie było po 12 sierpnia, kiedy Kamiński przesłał do premiera materiały dotyczące tzw afery hazardowej i też wtedy szef CBA nie zawiadomił prokuratury. "Obawiam się, że tym gestem pan minister Arabski postawił w arcytrudnej sytuacji pana premiera, zważywszy wydarzenia sierpniowe" - dodał Stasiak.



Odnosząc się do tej wypowiedzi Stasiaka poseł PO Jarosław Gowin zaznaczył, że premier Donald Tusk mówił, że z materiałów, które otrzymał 12 sierpnia w tzw. sprawie hazardowej, nie było podejrzenia popełnienia przestępstwa i tak miał to przedstawiać wtedy szef CBA.

Gowin podkreślił, że jeśli potwierdzi się, że w sprawie stoczni doszło do naruszenia prawa "na wysokim szczeblu, nie wiemy czy na szczeblu urzędniczym, czy na politycznym także" i dotyczyłoby to polityków PO to znaczy, że "Platformę czeka dużo większe wietrzenie niż do tej pory". "Jasno chcę (to) powiedzieć" - dodał.

Dodał, że "jakbyśmy mieli usiąść tu przy wykrywaczu kłamstw i odpowiedzieć na pytanie, czy spodziewaliśmy się, że CBA zrobi kolejną taką wrzutkę, jestem święcie przekonany, że każdy z nas musiałby odpowiedzieć, że tak". Gowin zaznaczył jednocześnie, że nie da się "pomniejszyć zła, które się dokonało".

"Konsekwencje tego mogą być dla rządu dla Platformy bardzo trudne. Ale jeżeli już mówimy o zreformowaniu państwa trzeba to zrobić dużo głębiej, niż komukolwiek się wydawało do niedawna. Musimy też, w tej nowej zreformowanej konstrukcji usytuować tajne służby w taki sposób żeby one już nie mogły być używane do rozgrywek politycznych" - powiedział Gowin.

"Informacje dotyczące afer są szokujące"

Europoseł PSL Jarosław Kalinowski ocenił, że informacje dotyczące afer są "szokujące". "To jest chyba nie tylko wstrząs w samej Platformie, tylko naprawdę mamy bardzo poważną sytuację dotyczącą funkcjonowania państwa. Może gdzie indziej zaraz by były wybory, ale chyba na razie się nie zanosi" - dodał.

Wicemarszałek Senatu Zbigniew Romaszewski (PiS) powiedział w sobotę w TVN24, że materiały z CBA dotyczące stoczni, które do Kancelarii Senatu wpłynęły w piątek, to ok. 10 stron raportu dla premiera i 30 stron rozszerzonego raportu o procesie prywatyzacyjnym stoczni.

Pytany, czy na tych 30 stronach są też podsłuchy, Romaszewski odpowiedział: "Tak między innymi. Wszystkie działania operacyjno kontrolne, które w tej sprawie były podejmowane". Dopytywany, czy podsłuchiwano ważnych ludzi PO powiedział: "nie, nie; to dotyczy po prostu pewnej sprawy, sprawy prywatyzacji stoczni, która była objęta kontrolą". "Dotyczy oczywiście tego procesu, to są rzeczy w gruncie rzeczy w jakiś sposób jasne, dostępne, o których mówiła prasa, głównie dotyczy Ministerstwa Skarbu i Agencji Rozwoju Przemysłu - samego procesu prowadzenia przetargu" - powiedział Romaszewski.

Na pytanie, czy pojawia się w materiałach również resort gospodarki, Romaszewski powiedział, że nic mu o tym nie wiadomo. Zaznaczył, że tych 30 stu stron szczegółowo nie czytał. "Dlatego mogę opierać tylko na tym, co zostało przedstawione w raporcie dla premiera" - dodał.

Arabski w swym zawiadomieniu skierowanym do prokuratury powołuje się na dwa pisma przesłane do premiera przez szefa CBA. Pierwsze ma datę 6 października i informuje o niezgodnych z prawem zachowaniach osób pełniących funkcje publiczne w procesie sprzedaży składników majątku stoczni w Gdyni i Szczecinie.

Drugie z 9 października jest jego uzupełnieniem. Z obu pism wynika, że w toku prowadzonych przez CBA czynności zgromadzono dowody wskazujące na uzasadnione podejrzenie popełnienie przestępstwa przez wskazane w tych materiałach osoby pełniące funkcje publiczne. Sobotnia "Rzeczpospolita" podaje, że w materiałach pojawiają się nazwiska ministra skarbu Aleksandra Grada i zdymisjonowanego wiceministra gospodarki Adama Szejnfelda.

"Rz" twierdzi, że o wszczęcie śledztwa w sprawie stoczni prosił CBA poseł PiS Zbigniew Kozak. Powoływał się przy tym na pismo szefa Związku Zawodowego Stoczniowiec Leszka Świętczaka, który twierdzi, że wiele składników majątkowych Stoczni Gdynia zostało na niejasnych zasadach przekazanych do spółek córek. Świętczak wskazywał na firmy Europlazma i Euro-Guard, które zostały sprzedane za niewielkie pieniądze, ok. kilkuset tysięcy złotych, osobom fizycznym. Tymczasem zobowiązania wobec tych spółek sięgały kilku milionów. Po przejęciu firm stocznia uregulowała zaległe zobowiązania.

Szef CBA zawiadomił najwyższe władze o tzw. aferze hazardowej

W ubiegłym tygodniu szef CBA zawiadomił najwyższe władze o tzw. aferze hazardowej. W konsekwencji doszło m.in. do zmian w rządzie, premier zapewnił, że zależy mu na wyjaśnieniu sprawy hazardowej. 6 października szefowi CBA Prokuratura Okręgowa w Rzeszowie postawiła zarzut nadużycia uprawnień, kierowania nielegalnymi działaniami operacyjnymi CBA w działaniach Biura w związku z tzw aferą gruntową. Kamiński nie przyznał się do zarzuconego mu czynu. 7 października premier rozpoczął procedurę odwoływania Kamińskiego z funkcji szefa CBA. 9 października Kolegium ds. Służb Specjalnych pozytywnie zaopiniowało wniosek premiera o odwołanie Kamińskiego ze stanowiska.