Od dziś u naszych zachodnich sąsiadów obowiązują poważne ograniczenia w związku z pandemią koronawirusa.
Niemcy mieli pięć dni, żeby przygotować się na ograniczenia, które zostały uzgodnione przez kanclerz Angelę Merkel i premierów krajów związkowych.
Jeden z widocznych efektów to brak makaronu i papieru toaletowego w wielu sklepach. Czy gromadzenie zapasów jest uzasadnione? Urząd Kanclerski stara się uspokajać, nazywając wprowadzane na miesiąc obostrzenia „lockdownem light”. Niektórzy premierzy landowych rządów mieli jednak poważne wątpliwości co do sensu wprowadzania aż takich restrykcji, choć żaden z nich się nie wyłamał.
Według uzgodnień, od poniedziałku w miejscach publicznych mogą przebywać wspólnie osoby z najwyżej dwóch gospodarstw domowych. Maksymalnie do 10 osób. Policja ma karać za łamanie tej zasady. Obowiązuje też zakaz organizowania większych imprez w miejscach publicznych i mieszkaniach prywatnych.
Jednocześnie szkoły i przedszkola mają pozostać otwarte. Zamknięcia powinny być „ostatecznością” – jak czytamy w protokole wideokonferencji Angeli Merkel i 16 premierów. Władze regionalne mają jednak w tej kwestii prawo do samodzielnego podejmowania decyzji w zależności od rozwoju sytuacji.
Najmocniej ograniczenia odczują branże gastronomiczna, rozrywkowa i usługi. Restauracje i bary mogą przygotowywać jedzenie tylko na wynos lub z dostawą. „Teatry, opery i sale koncertowe, muzea, targi, kina, parki rozrywki, sale gier, kasyna, punkty bukmacherskie, domy publiczne, baseny i baseny rekreacyjne, sauny, łaźnie termalne, studia fitness i podobne obiekty zostaną zamknięte” – postanowili politycy.
Zabrania się również rekreacyjnego i amatorskiego uprawiania sportu, z wyjątkiem dyscyplin indywidualnych, w parach lub z osobami z jednego gospodarstwa domowego na wszystkich publicznych i prywatnych obiektach. Rozgrywki zawodowe są dozwolone bez udziału publiczności. Dotyczy to również Bundesligi.
Firmy z sektora kosmetycznego, gabinety masażu i studia tatuażu nie mogą w listopadzie przyjmować klientów. Nie dotyczy to fizjoterapeutów i fryzjerów.
Zakaz nie dotyczy handlu hurtowego i detalicznego. Jednak w sklepach może przebywać nie więcej niż jeden klient na 10 mkw. Przez cały miesiąc nie wolno będzie oferować w RFN noclegów turystycznych. Podróże służbowe można odbywać bez przeszkód.
Nowe ograniczenia nie zostały nałożone na obiekty kultu religijnego – obowiązują w nich wciąż zasady ustalone jeszcze na wiosnę, różne w poszczególnych landach.
Wicekanclerz i minister finansów RFN Olaf Scholz zapowiedział, że firmy, które stracą na wprowadzeniu nowej blokady, mogą liczyć na odszkodowania. Na ten cel zarezerwowano do 10 mld euro. Mimo to Angela Merkel, prezentując w czwartek nowe zasady posłom Bundestagu, musiała zmierzyć się z ostrą krytyką nawet współrządzących socjaldemokratów.
– Jest to bez wątpienia ograniczenie praw podstawowych – mówił deputowany SPD Johannes Fechner. – Żeby je uzasadnić, należałoby wprowadzić odpowiednie ustawy na szczeblu federalnym i landowym. W przeciwnym wypadku sądy mogą uchylić nowe regulacje – ostrzegał.
Nie zrobiło to jednak na Merkel większego wrażenia. Tego samego dnia podczas telekonferencji z przywódcami UE szefowa niemieckiego rządu miała robić im wyrzuty, że z powodów politycznych nie podjęli właściwych działań zmierzających do zahamowania pandemii. Informację tę podał Bloomberg, powołując się na anonimowe źródła.
W UE od początku koronakryzysu zakażonych zostało 6,5 mln osób. 210 tys. zmarło. Od piątku drugi lockdown wprowadziła również Francja. Każde wyjście z domu musi tam być uzasadnione względami zawodowymi, medycznymi albo opieką nad innymi. Szkoły pozostaną otwarte, podobnie jak zakłady pracy oraz większość sklepów. Zamknięte będą natomiast bary i restauracje.
Ponad tydzień temu stan alarmowy (pierwszy stopień stanu wyjątkowego) wprowadziła Hiszpania. Obowiązuje tam godzina policyjna od 23.00 do 6.00 rano. Ograniczono też możliwość organizowania spotkań towarzyskich i przemieszczania się z jednej wspólnoty autonomicznej do drugiej, z wyjątkiem uzasadnionych powodów, takich jak praca czy wizyta u lekarza.
Na odszkodowania dla firm zarezerwowano do 10 mld euro