Przed tygodniem węgierski rząd rozpoczął kolejną edycję narodowych konsultacji. Każdy obywatel otrzymuje kwestionariusz, który należy odesłać w dołączonej zaadresowanej kopercie. Konsultacje bez względu na frekwencję są dla rządu wiążące.
W oficjalnym przekazie argument legitymacji społecznej uzyskanej w narodowych konsultacjach pojawia się często, choć udział w nich biorą w zasadzie wyłącznie zwolennicy koalicji Fidesz-KDNP. Ostatnio pytano o kondycję rodzin, wcześniej o George’a Sorosa i politykę migracyjną.
Obecna edycja jest mieszanką dotychczas podejmowanych zagadnień z nowym wyzwaniem, jakim jest koronawirus. Sytuacja na Węgrzech ustabilizowała się, dzienny przyrost zachorowań w ostatnich dwóch tygodniach waha się od kilku do kilkunastu dziennie. Stąd na początku czerwca do parlamentu wpłynęła propozycja ustawy znoszącej stan zagrożenia epidemicznego, który pozwala rządowi na sprawowanie władzy za pomocą dekretów. Nikt jednak nie spieszy się z jego zniesieniem, choć władze mówią o zakończeniu piewszego etapu walki z koronawirusem. A gdy już zostanie zniesiony, znane z tego czasu marginalizujące parlament rozwiązania przetrwają w innej formie.
Szef węgierskiej dyplomacji Péter Szijjártó, powołując się na Światową Organizację Zdrowia i naukowców, mówi o możliwej kolejnej fali zachorowań. W podobnym tonie wypowiada się premier Viktor Orbán. Takie postawienie sprawy ma dwie przyczyny: z jednej strony jest refleksją nad scenariuszami, które mogą się pojawić, ale z drugiej służy też uzyskiwaniu społecznej akceptacji do przedłużenia stanu nadzwyczajnego. Widać to w formularzu konsultacyjnym, składającym się z 13 pytań.
W pytaniu pierwszym respondent jest proszony o wskazanie, które z wymienionych dziewięciu ograniczeń bądź działań będzie dla niego akceptowalne w przypadku kolejnej fali COVID-19. Do wyboru poza zamknięciem granic czy ograniczeniami w przemieszczaniu się jest obowiązkowe noszenie masek czy zdalne nauczanie. Kolejne pytanie dotyczy tego, czy ankietowany zgadza się, że należy utrzymywać służbę zdrowia w stanie podwyższonej gotowości na wypadek nawrotu choroby. Punkt trzeci, ze względu na dużą liczbę zgonów w domach opieki, dotyczy wzmocnienia ich ochrony. Węgierskie władze sugerują konieczność utrzymania reżimu sanitarnego dla osób powyżej 60 lat.
Pozostałe kwestie dotyczą specjalnych danin od banków i koncernów międzynarodowych, z których finansowana będzie walka z pandemią, pomocy dla sektora turystycznego czy utrzymania programów ratujących miejsca pracy. Te zagadnienia nie budzą kontrowersji. Co innego pytania 10–13, które dotyczą kryzysu migracyjnego i Sorosa, a zatem przypominają retorykę rządu towarzyszącą Węgrom od ponad pięciu lat. Jest zatem pytanie o plan Sorosa, zgodnie z którym kraje UE miałyby zaciągnąć kredyty, by pobudzić gospodarkę. Kolejne dotyczy tego, czy państwo powinno zabezpieczyć rodzime przedsiębiorstwa przed wykupem ze strony zagranicznych koncernów.
Soros pojawia się też przy okazji pytania o to, czy Węgry powinny utrzymać politykę antyimigracyjną i rygorystyczną ochronę granic. Ostatnia kwestia dotyczy zaś – jak to ujęto – ataków Brukseli na węgierską konstytucję, w której znajdują się zapisy antyimigracyjne, wprowadzone w 2018 r. Pytanie do ankietowanych dotyczy tego, czy respondent zgadza się, by w przypadku otwartego sporu z Brukselą rząd obstawał przy ustawodawstwie zakazującym nielegalnej imigracji.
Tak szeroki zakres konsultacji, które będą trwać do połowy sierpnia, ustawia narrację rządu. Nieprzypadkowo poruszane jest tak wiele zagadnień dotyczących stanu nadzwyczajnego. Wnioski o jego zniesienie, które wpłynęły do parlamentu, nie zawierają konkretnej daty, a przepisy przejściowe pozwalają rządowi w przypadku wystąpienia stanu zagrożenia zdrowia na dalsze rządzenie dekretami. Stan zagrożenia zdrowia będzie wprowadzony na wniosek naczelnego lekarza kraju oraz ministerstwa. Parlament w tym czasie wciąż będzie pozbawiony funkcji kontrolnych. Nie ma informacji, czy podjęte wówczas dekrety będą musiały zostać następnie zatwierdzone przez posłów.
Analitycy Political Capital wskazują także na przedłożoną parlamentowi propozycję zmiany ustawy o zarządzaniu kryzysowym, w której zapisano, że jeżeli zdaniem rządu narzędzia w niej zawarte są niewystraczające, może on podejmować wszelkie inne decyzje. To także pozwala na wydawanie dekretów z pominięciem parlamentu. W praktyce mimo formalnego zniesienia obowiązującego stanu zagrożenia ten reżim prawny zostałby utrzymany pod inną nazwą, a narodowe konsultacje przypieczętują ten stan rzeczy. W przypadku krytyki ze strony podmiotów międzynarodowych będzie można wskazać, że to realizacja woli suwerena żądającego twardej walki z wirusem.