Rosja wspiera eksport z Damaszku na rynki UE w ten sam sposób, jak donieckich separatystów.
Przed wojną Syria należała do najważniejszych dostawców fosforytów potrzebnych do produkcji nawozów. W trakcie wojny najważniejsze kopalnie przejęło samozwańcze Państwo Islamskie (Da’isz), a po jego pokonaniu – wspierający prezydenta Baszara al-Asada Iran. Persowie zaś zostali wyparci z rynku przez konkurujących z nimi, ale również sprzymierzonych z Damaszkiem Rosjan. Biznesem zarządza Giennadij Timczenko, przyjaciel Władimira Putina z lat 90.
Timczenko, z którym rosyjski prezydent trenował judo, za materialne wspieranie agresji na Ukrainę w 2014 r. został objęty amerykańskimi sankcjami, ale nie trafił na analogiczną listę europejską. Jedną z przyczyn było jego fińskie, a co za tym idzie – unijne obywatelstwo, które uniemożliwiło Brukseli zakazanie mu wjazdu na teren UE. Do imperium oligarchy, którego majątek rosyjski „Forbes” szacuje na 14,4 mld dol., należy Strojtransgaz oraz jego spółka córka Strojtransgaz-Łogistika.
W 2018 r. Syria ratyfikowała umowę ze Strojtransgaz-Łogistiką, na której mocy firma miała odbudować i eksploatować przez 49 lat kopalnie fosforytów pod Palmyrą. Są one ochraniane przez rosyjską firmę wojskową. Równolegle spółka zainwestowała w GFC, producenta nawozów, a w 2019 r. weszła do portu w Tartusie, gdzie znajduje się też baza rosyjskiej marynarki. Rosjanie, którzy starają się zmonopolizować europejski rynek nawozów, lobbowali za tym od 2016 r. Strojtransgaz jest obecny w Syrii od 2005 r., a wydobycie fosforytów ruszyło w latach 60. przy wsparciu ZSRR.
Z Tartusu oraz libańskiego Trypolisu fosforyty i gotowe nawozy są wysyłane w świat. Fosforyty nie są objęte embargiem, ale podmioty zajmujące się handlem nimi już tak. Na amerykańskiej liście poza Timczenką znajduje się też Strojtransgaz. Jak mówili ludzie z branży dziennikowi „Financial Times”, część towaru trafia do UE z libańskimi certyfikatami pochodzenia, choć w tym graniczącym z Syrią państwie fosforytów nie ma. Portem, przez który trafiają do UE, jest Nea Karwali w północnej Grecji. Ateny prą do normalizacji relacji z Damaszkiem, a dwa tygodnie temu powołały specjalnego wysłannika ds. Syrii. Surowiec trafia także do Holandii.
Zyski trafiają do kieszeni rosyjskich mocodawców i do syryjskiego budżetu. W 2010 r., ostatnim przed wybuchem wojny – początkowo domowej, a potem z rosnącym udziałem zewnętrznym – Syria wyeksportowała 3,1 mln ton fosforytów. Dla UE była najważniejszym dostawcą oprócz Maroka i Rosji. W 2016 r. ten wolumen spadł do zera, ponieważ złoża przejął Da’isz. Wiosną 2017 r. zostały one odbite przez sprzymierzone siły wojsk rządowych i proirańskiego Hezbollahu. Eksport ruszył i w 2019 r. zbliżył się do 500 tys. ton. Początkowo wydawało się, że to właśnie Iran będzie beneficjentem sytuacji. W zamian za znaczące inwestycje energetyczne otrzymał prawo do 50-letniej eksploatacji kopalń. Persowie zażądali tych ustępstw w zamian za pomoc wojskową.
– Republika islamska musi odzyskać koszty, które poniosła w Syrii. Syryjczycy są gotowi zapłacić ropą, gazem i kopalniami fosforytów – mówił Jahja Sahawi, doradca najwyższego przywódcy Iranu Alego Chameneiego. Po roku po podpisanej umowie nie było śladu, bo pod naciskiem Kremla al-Asad zawarł podobne kontrakty z Rosjanami. Moskwa i Teheran są sojusznikami Damaszku, ale ostro rywalizują o dostęp do strategicznych obiektów gospodarczych i udział w powojennej odbudowie kraju. „USA to Wielki Szatan, ale i Rosja ma na koncie liczne zdrady Iranu i Irańczyków” – wypominała teherańska gazeta „Ghanun”.
Proceder jest podobny do eksportu węgla z okupowanego Donbasu, o którym piszemy od 2017 r. Wysoko energetyczny antracyt jest wywożony do Rosji przez spółki kontrolowane przez objętego zachodnimi sankcjami Serhija Kurczenkę i wyposażany w rosyjskie certyfikaty pochodzenia, po czym trafia na rynki UE drogą kolejową przez Polskę oraz morską przez Rumunię i Beneluks. Podobnie jak fosforyty antracyt jest objęty w UE zerowym cłem. Nie ma embarga, ale istnieje nieegzekwowany w praktyce zakaz podejmowania transakcji finansowych z parapaństwami Donbasu.
DGP jest patronem medialnym wydanej w kwietniu książki „Czarne złoto. Wojny o węgiel z Donbasu” Michała Potockiego i Karoliny Bacy-Pogorzelskiej.