Opozycja zgodziła się, że ustalenie minimalnych wynagrodzeń dla wszystkich grup medycznych jest konieczne, dlatego opowiedziała się za skierowaniem projektu do dalszych prac w komisji. PiS również chce procedować go dalej, ale wskazuje kontrowersje i na zawarte w nim błędy legislacyjne.

W Sejmie w czwartek po południu odbyło się pierwsze czytanie obywatelskiego projektu ustawy w sprawie warunków zatrudnienia w ochronie zdrowia. Celem ustawy jest określenie najmniejszej kwoty wynagrodzenia zasadniczego, jaka będzie przysługiwać pracownikom wykonującym zawody medyczne, zatrudnionym w podmiotach leczniczych.

Zdaniem wnioskodawców dotąd nie ma uwarunkowań prawnych i faktycznych, które sprawiedliwie wynagradzają pracowników odpowiednio do ich rangi, wykonywanych zawodów, znaczenia społecznego, szczególnej odpowiedzialności, jaką ponoszą, wykształcenia i kwalifikacji. Jest to konieczne, jak napisano w uzasadnieniu projektu, ze względu na dyskryminację pracowników w stosunku do pracowników innych branż i zawodów. W projekcie określono minimalne wynagrodzenie zasadnicze, według zapisów projektu ma stanowić iloczyn kwoty bazowej i współczynnika określonego w załączniku do ustawy.

Przedstawiciel Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej Tomasz Dybek, przestawiając projekt, wskazywał na to, że zebrano pod nim 250 tys. podpisów. Przypomniał, że pierwsze czytanie odbyło się 19 lipca 2017 r., potem projekt trafił na trzy lata do "zamrażarki". Zaznaczył, że projekt był wynikiem konsensusu wielu grup medycznych.

"Usiedliśmy przy jednym stole -lekarze, pielęgniarki, psycholodzy, fizjoterapeuci, diagności, elektroradiolodzy. Porozumieliśmy się. Ale wtedy strona rządowa zapytała: czego chcecie? Mamy już ustawę. Była ona napisana i procedowana w 36 godzin – 7-8 czerwca 2017 roku" – przypomniał Dybek.

Nawiązywał też do odbywających się w ostatnich latach protestów głodowych różnych grup medycznych. Przypomniał, że głodowali oni "w imię zasad". Zauważył, że pielęgniarkom i lekarzom udało się wywalczyć podwyżki. Ta pierwsza grupa – jak mówił – zarabia w tej chwili 3-4 tys. zł, podczas, gdy zarobki fizjoterapeutów, których w kraju jest około 65 tys., na rękę wynoszą przeciętnie 2,1 tys. zł. "To pensje głodowe" – mówił.

Pytał też retorycznie, po co kształci się tych ludzi? "To zawód zaufania publicznego, który ratuje ludziom życie, pracuje się po 12-14 godzin. Popracujcie państwo tyle" – zasugerował, dodając, że ci ludzie są przemęczeni, pracują na dwóch, trzech etatach po to, aby funkcjonować. Wspomniał też, że wiele placówek leczniczych nie dało w ogóle podwyżek tym grupom medycznym, mimo że – jak zapewniał resort – zostały dofinansowane kwotę 4 mld zł.

"Wszystko wskazuje, że 2020 r. będzie rokiem dla fizjoterapeutów, diagnostów. Nie zapomnijcie o nas, bo będzie o nas głośno. Tak się żyć nie da" – podkreślił.

Posłowie zgodzili się, że nad projektem należy dalej pracować w Komisji Zdrowia. Uzasadniali, że płace medyków nie są adekwatne do odpowiedzialności, jaką ponoszą za pacjentów. Są one wręcz głodowe – niewiele wyższe niż płaca minimalna. Dodatkowo – jak mówił Krzysztof Tuduj (Konfederacja) "żenujący poziom wynagrodzeń jest przyczyną odpływu kadr".

"Ten projekt to krzyk rozpaczy pracowników podmiotów leczniczych, którzy to przez rząd byli i są traktowali po macoszemu. Wymagania wzrastają, płace iluzorycznie" – mówił Zdzisław Wolski (Lewica).

Z kolei Rajmund Miller (KO) wyjaśnił, że projekt mówi o minimalnej kwocie wynagrodzenia i przelicznikach, które są zgodne z wykształceniem, miejscem zatrudnia wszystkich pracowników w służbie zdrowia – od techników do lekarzy. Jak zaznaczali dalej posłowie opozycji, rząd w tej oraz poprzedniej kadencji ograniczał się do polityki gaszenia pożarów. "A to ratownicy, a to pielęgniarki, fizjoterapeuci. Doraźnie łatał, cerował przy fatalnej metodzie – przyjmowane różne ustawy, rozporządzenia" – krytykował Wolski.

Anna Kwiecień (PiS) zapewniała, że minister zdrowia prowadzi stały dialog z przedstawicielami zawodów medycznych dotyczący regulowania wynagrodzeń. Powiedziała też, że mimo że ta ustawa zawiera wiele kontrowersji i błędów legislacyjnych PiS jest za tym, by kontynuować prace nad nią w komisji.

"Tytuł projektu nie oddaje jej faktycznego zakresu, błędnie sugerując, że reguluje kwestie warunków zatrudnienia w ochronie zdrowia, podczas gdy wprowadza przepisy ustanawiające najniższe wynagrodzenie. Wątpliwości konstytucyjne budzi określenie zakresu podmiotowego i przedmiotowego" – powiedziała. Dodała też, że projekt nie został zaktualizowany, jeśli chodzi też o zawarte w nim terminy. Dodatkowo pojawiają się błędy legislacyjne.(PAP)

Autorka: Klaudia Torchała