Polskie F-35 będą gwarancją naszego bezpieczeństwa, a także bardzo pozytywnie wpłyną na bezpieczeństwo państw w naszej części Europy, całej wschodniej flanki NATO - stwierdził w piątek szef MON Mariusz Błaszczak. Nie wykluczył, że Polska będzie współpracować z producentem F-35.

W piątek umowę zakupu przez Polskę od USA 32 samolotów bojowych piątej generacji F-35 podpisał w Dęblinie szef MON Mariusz Błaszczak. W uroczystości wzięli też udział: zwierzchnik sił zbrojnych, prezydent Andrzej Duda, premier Mateusz Morawiecki oraz ambasador USA Georgette Mosbacher. Umowa przewiduje, że Polska otrzyma od USA również pakiet logistyczny i szkoleniowy, w tym osiem symulatorów.

Szef MON podkreślił w TVP Info, że myśliwce F-35, to samoloty o najbardziej rozwiniętej technologii. "Samoloty, które wzbudzają respekt u ewentualnego przeciwnika. Polska jest bardziej bezpieczna dzięki temu, że w ciągu czterech lat te samoloty będą na wyposażeniu Wojska Polskiego" - mówił minister.

Podkreślił, że podpisana w piątek umowa plasuje Polskę wśród elitarnych 14 państw, które posiadają myśliwce F-35. "Ten samolot, to centrum dowodzenia. Informacje, które pozyskuje mogą być przekazywane do systemu PATRIOT, który kupiliśmy w 2018 r., do rakiet HIMARS, które kupiliśmy w 2019 r., a więc, mamy cały system zapewniający bezpieczeństwo Polsce, zbudowany wokół F-35" - stwierdził minister. Zaznaczył też, że myśliwce F-35 są "praktycznie niewidzialne dla radarów".

Szef MON odnosząc się do umiejętności polskich pilotów ocenił, że są one bardzo wysokie. Jak dodał, piloci zasługują, aby dysponować najlepszym sprzętem, a takim są zakupione w piątek myśliwce. Pytany, kiedy polska armia będzie mogła wycofywać wysłużone już MiGi-29 odparł, że stanie się to w perspektywie wejścia do służby myśliwców F-35. "Jeszcze przez najbliższe cztery lata będziemy korzystać z samolotów, które posiadamy" - zapowiedział. Ocenił, że mimo wszystko jest to szybkie tempo wymiany uzbrojenia.

Według Błaszczaka decyzja o zakupie samolotów F-35 powinna zostać podjęta przez Polskę dużo wcześniej. "W 2008-2009 r. rząd Donalda Tuska uznał, że Polska nie potrzebuje tych samolotów. Później ministrowie obrony w rządzie PO-PSL przedłużali resursy postsowieckich samolotów MiG-29, w konsekwencji czego doszło do czterech wypadków" - mówił.

Pytany o część logistyczno-szkoleniową podpisanej umowy podkreślił, że piloci najpierw zostaną przeszkoleni w Stanach Zjednoczonych, gdzie nabędą umiejętności instruktorskie, kolejni zaś będą szkoleni przez nich już w Polsce. Podkreślił, że zawarta umowa stanowi także o kupnie ośmiu symulatorów, które będą służyć w szkoleniu pilotów. "A więc wyszkolimy dostateczną liczbę pilotów, tak żeby te samoloty były wykorzystywane w maksymalnym stopniu" - zapewnił szef MON.

Jak dodał, myśliwce F-35 "będą gwarancją naszego bezpieczeństwa, ale także bardzo pozytywnie wpłyną na bezpieczeństwo państw w naszej części Europy, całej wschodniej flanki NATO".

Pytany, ile kosztuje samolot F-35 i dlaczego Polacy nie uczestniczą w jego produkcji, Błaszczak zwrócił uwagę, że w piątek w Dęblinie był myśliwiec F-35 z włoskiej armii. Dodał, że samoloty te są wykorzystywane m.in. w Wielkiej Brytanii i w Holandii, i są to samoloty, które nie zostały kupione w ramach programu F-35. A więc - jak wyjaśnił - "te państwa zainwestowały swoje pieniądze i dziś są beneficjentami", którzy czerpią zyski z tego, że program ten się rozwija i są kolejni nabywcy. "Jest 14 państw, razem z Polską, które posiadają, bądź będą posiadać samoloty F-35, z tego 9 państw uczestniczy w programie, a 5 kupiło, nabyło te samoloty poza programem" - poinformował szef MON.

Jak dodał, samoloty są droższe ze względu na decyzję poprzednich rządów, jednak - według ministra - nie wszystko jest stracone, jeżeli chodzi o współpracę Polski z producentem F-35. "Niestety ze względu na decyzję rządu Donalda Tuska, na decyzję nie wchodzenia do tego programu, dziś musimy zapłacić więcej za te samoloty. Ale także perspektywa współpracy polskiego przemysłu zbrojeniowego z producentem tego samolotu oczywiście jest. Kilka dni temu Polska Grupa Zbrojeniowa podpisała list intencyjny z Lockheed Martin'em, producentem samolotu, niewykluczone, że będą takie możliwości" - podkreślił Błaszczak.

Według niego, wynika to m.in. z tego, że polscy piloci i technicy mają bardzo dobrą opinię, a także - jak zaznaczył - "mamy zdolności, jeżeli chodzi o produkcję na rzecz lotnictwa". "A więc wszystko jest przed nami" - zapewnił minister. Zaznaczył jednak, że sytuacja jest "dużo trudniejsza, niż gdybyśmy zdecydowali, wówczas, w 2008-2009 roku o przystąpieniu do programu".

Mówiąc o kosztach wynikających z podpisanej w piątek umowy, Błaszczak przypomniał, że w wyniku negocjacji ostateczna cena uzgodniona została na niespełna 4 mld 600 mln dolarów.

"To dobra cena. Trzeba pamiętać o tym, że niektórzy z naszych sojuszników w NATO również kupili te samoloty. Rok wcześniej zrobiła to Belgia i cena jest zbliżona. Cena, powiedziałbym nawet, że jest tożsama, jeżeli chodzi o samolot, wynosi ona około 85 milionów dolarów za jeden samolot. Różnica jest w tej części, która dotyczy pakietu logistycznego, pakietu szkoleniowego. W naszym przypadku kupiliśmy także spadochrony, które będą używane przy lądowaniu tych samolotów, ze względu na warunki atmosferyczne w Polsce, tak, żeby ten samolot w przypadku niekorzystnych warunków atmosferycznych, nie tracił swoich zdolności" - przypomniał.

Szef MON zwrócił uwagę, że samoloty polskie, belgijskie i amerykańskie "będą produkowane w tej samej serii". "I będziemy odbierać praktycznie równolegle te samoloty, w 2024 roku do Polski i również do Stanów Zjednoczonych i do Belgii" - poinformował Błaszczak.

Jak poinformowało MON, umowa na zakup 32 samolotów F-35 wraz z pakietem logistycznym i szkoleniowym opiewa na 4,6 mld dolarów. Jednostkowa cena maszyny wraz z silnikiem wyniesie 87,3 mln zł netto. Koszty przystosowania baz lotniczych mają wynieść 0,7- 1,8 mld zł. Samoloty zostaną dostarczone w konfiguracji standardowej dla wszystkich użytkowników odbierających F-35 w latach 2024-30 i z aktualnie najnowszym oprogramowaniem. Zgodnie z umową w maszynach wcześniejszych transz będą wprowadzane modernizacje dokonywane przez producenta w czasie trwania umowy. Samoloty dla polskich Sił Powietrznych zostaną dodatkowo wyposażone w spadochrony hamujące.

Osiągnięcie wstępnej gotowości operacyjnej ma być możliwe po dostarczeniu co najmniej połowy jednej eskadry (8 samolotów), przeszkoleniu odpowiedniej liczby pilotów i specjalistów obsługi naziemnej oraz doposażeniu samolotów w części zamienne i materiały eksploatacyjne.

Oprócz samolotów i zapasowego silnika Polska otrzyma sprzęt do obsługi naziemnej, wyposażenie pilotów i naziemny system szkoleniowy z ośmioma pełnymi symulatorami misji. Kontrakt przewiduje też pełne wsparcie logistyczne do 2030 r., informatyczny system zarządzania eksploatacją. Określenie kosztów eksploatacji F-35 ma być możliwe po kilku latach użytkowania.